Kalsarikännit, czyli przepis na szczęście według Finów. Hygge i lagom nie mają szans

Do tej pory szukaliśmy recepty na szczęście w Danii i Szwecji. Jednak skandynawskie filozofie hygge i lagom mają potężnego konkurenta u swojego nordyckiego sąsiada. W Finlandii mają bowiem Kalsarikännit i jest to koncepcja, która z pewnością przekona więcej osób.

 

Macie już dość kolejnych nagłówków, ogłaszających pojawianie się nowej, „lepszej” recepty na szczęście? W 2016 za taką uważano hygge. Jest to duński koncept kreowania przyjemnej atmosfery, który ma być kluczem Duńczyków do szczęścia i wysokiego zadowolenia z życia. W 2017 Szwedzi obwieścili, że hygge jest nic nie warte i przedstawili światu lagom. Jest to filozofia bazująca na równowadze we wszelkich aspektach życia. To ona ma prowadzić do prawdziwego szczęścia i dobrobytu. Okazuje się, że Finowie w kwestii szczęścia też mają coś do powiedzenia. Ich pomysł na lepsze życie z pewnością was zaskoczy, daleki jest bowiem od wydumanych koncepcji ich skandynawskich sąsiadów.

Przeczytaj także: „Lagom. Szwedzka sztuka życia” – książka o życiowej równowadze

Przepis na szczęście po fińsku kryje się pod skomplikowanym słowem – kalsarikännit. Oznacza ono tyle co „uczucie, kiedy zostajesz sam w domu i pijesz w samej bieliźnie, bez zamiaru wychodzenia na zewnątrz”. Jedno słowo, a tyle znaczeń. Czy może być coś prostszego, na poprawienie sobie nastroju?

Nie trudno zrozumieć, że taki pomysł na szczęście narodził się w Finlandii. Komu wszak chciałoby się wychodzić z domu, gdy na zewnątrz niemal przez cały rok jest zimno? Finowie postanowili więc wykorzystać ten czas na poprawienie sobie humoru.

Żebyśmy lepiej zrozumieli kalsarikännit fińskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych przygotowało specjalne emotikony. Prawdopodobnie jedyną przeszkodą w popularyzacji fińskiego konceptu jest trudna do wymowy i zapamiętania nazwa. Nie powinno nam jednak to przeszkadzać w jego adaptacji, jak przekonuje dziennikarz „Chicago Tribune”:

Czy jest to rzeczownik? Czasownik? Czy mówi się jeden kalsarikännit, czy też „ktoś bierze kalsarikännit”? Kto by się przejmował, szczerze mówiąc – okazuje się, że mój dom już od dawna jest świątynią kalsarikännit. Zamierzam spędzić każdy weekend w poszukiwaniu świętości. Do zobaczenia później spodnie.

 

About Anna Oporska

Z wykształcenia historyczka sztuki oraz redaktorka. Zawodowo piszę o designie, wnętrzach, filmach i podróżach. Współpracowałam z czterykaty.pl, domosfera.pl, „Czas na Wnętrze”, Onet.pl, Allegro.pl. Jestem też „opowiadaczem”. Zdobyłam wyróżnienie w Ogólnopolskim Konkursie Prelegentów Filmowych.
Bookmark the permalink.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.