Obfite suknie Scarlett O’Hary z „Przeminęło z wiatrem” to temat sam w sobie. Zielona kreacja uszyta z zasłony czy czerwona z ostatnich scen filmu wnoszą kolejne warstwy znaczeniowy do tego epickiego dzieła. A przy tym są zwyczajnie piękne. Z okazji 80. rocznicy premiery postanowiłam przyjrzeć się kostiumom z „Przeminęło z wiatrem”.
„Przeminęło z wiatrem” kończy w tym roku 80 lat. Jest to film, który poruszył zbiorową wyobraźnię i ugruntował mit amerykańskiego Południa. Mimo sędziwego wieku obraz wciąż się broni. Epicki rozmach, znakomita gra aktorska i nowatorskie, jak na owe czasy rozwiązania techniczne, sprawiają, że nawet dziś film ogląda się dobrze. A są też sceny, kiedy trudno oderwać wzrok od ekranu. Jednym z wielu atutów „Przeminęło z wiatrem” są kostiumy. Obfite suknie Scarlett O’Hary to istne dzieła sztuki dopracowane do najdrobniejszych detali. Z okazji urodzin warto przyjrzeć się im bliżej.
Przeczytaj także: Tara i nie tylko, czyli domy z „Przeminęło z wiatrem” na 80-lecie filmu
Jak powstały kostiumy do „Przeminęło z wiatrem”?
Za kostiumy do filmu „Przeminęło z wiatrem” był odpowiedzialny Walter Plunkett, wzięty kostiumograf. Rocznie pracował nawet przy kilkudziesięciu produkcjach. Jednak na potrzeby tego filmu, odłożył wszelkie inne projekty na bok. Jak przyznał, w ramach przygotowań kilka razy przeczytał powieść Margaret Mitchell, na podstawie której zrealizowano film. Robił notatki na marginesach i podkreślał wszystkie fragmenty, w których były wzmianki o ubraniach bądź rzeczach pokrewnych. Następnie książkę czytała jego sekretarka, aby się upewnić, że nie pominął żadnego fragmentu. Na koniec spisała wszystkie zaznaczone ustępy. W ten sposób powstał osobny „odzieżowy” scenariusz, z którego wynikało, że na potrzeby filmu trzeba będzie uszyć aż 5500 ubrań.
Plunkett nie tylko czytał wnikliwie powieść, ale także pojechał do Atlanty specjalnie, żeby omówić kostiumy z autorką powieści, Margaret Mitchell. Przy okazji odwiedzał plantacje i rozmawiał z miejscowymi kobietami, które przechowywały stroje z epoki jako pamiątki rodzinne. Plunkett mógł je zobaczyć, dotknąć tkanin, a nawet (za pozwoleniem) odciąć skrawki materiałów.
Autor kostiumów w jednym z wywiadów powiedział:
Nie rysujesz najpierw kostiumów, a później szukasz do nich tkanin. Najpierw musisz mieć tkaninę, potrzymać ją w ręku, bawić się nią, rzucać dookoła, żeby zobaczyć, jak się rusza, jak odbija światło i dopiero wtedy wiesz, jak ją użyć. To jak z budowaniem domu. Najpierw musisz poznać materiały, których zamierzasz użyć, a dopiero później bierzesz się za budowanie.
Być może takie podejście pozwoliło mu wykreować kostiumy, które tak jak film, przeszły do historii.
„Przeminęło z wiatrem” niepoprawne historycznie
Jak wiadomo historia opowiedziana w „Przeminęło z wiatrem” jest fikcyjna, choć osadzona na tle faktycznych wydarzeń historycznych. Walterowi Plunkettowi zależało jednak, żeby kostiumy filmowe odpowiadały realiom. Dlatego właśnie udał się na Południe i studiował źródła. Po latach skarżył się jednak, że reżyserowi obrazu wcale nie zależało na historycznej poprawności. Ważniejsza była dla niego wierność samej powieści. Plunkett stanął zatem przed zadaniem pogodzenia tych dwóch porządków, nie zawsze ze sobą zbieżnych.
Dziś wiemy, że kostiumy z „Przeminęło z wiatrem” nie są ani w pełni poprawne historycznie, ani nie są całkowitą fantazją. Plunkett wprowadził wiele odwołań do estetyki lat 30., dzięki czemu stroje przemawiały do pierwszych widzów obrazu. Przykładowo kapelusze Scarlett O’Hary, zaprojektowane przez Johna Fredericsa, są asymetryczne i mają wstążki wiązane pod prawym uchem. Tego typu styl był akceptowalny jedynie w latach 30. właśnie. Ponadto Plunkett wprowadził do sukni krynoliny bardziej obfite niż faktycznie były w latach 60. XIX wieku. Zaakcentował także mocniej kobiece talie, dzięki czemu suknie podkreślały sylwetki, co nie było do końca trafne dla dziewiętnastowiecznej mody. Te same zabiegi zastosował w odniesieniu do strojów męskich, którym było jeszcze bliżej modzie lat 30., niż w przypadku kostiumów dla pań.
Być może świadomość Plunketta, że nie wykreował poprawnych historycznie kostiumów sprawiała, iż wcale nie uważał „Przeminęło z wiatrem” za swój najlepszy film. W wywiadzie podsumowującym karierę powiedział:
Nie wydaje mi się, żeby to była moja najlepsza praca czy nawet największy projekt, jaki zrobiłem… Ale obraz, oczywiście, pozostanie na zawsze w pamięci i zielona sukienka – ponieważ wprowadza ważny wątek do akcji – prawdopodobnie jest najbardziej znanym kostiumem w historii kina. Dlatego jestem bardzo zadowolony, że ją zrobiłem.
Sukienki Scarlett
Niezależnie od stosunku Plunketta do swojego dzieła, kostiumy wnoszą pewną magię do filmu, budują jego nastrój, wyraz i romantyczny charakter. Niewątpliwie najwięcej uwagi przykuwają sukienki noszone przez główną bohaterkę, Scarlett O’Harę, w którą wcieliła się piękna Vivien Leigh. Poznajemy ją jako zaledwie 16-letnią dziewczynę. Wówczas nosi jasne, głównie białe suknie z koronkowymi aplikacjami, delikatnymi wzorami, falbanami i kokardami. Jej stroje są lekkie i pełne dziewczęcego wdzięku. Z tego pierwszego okresu najmocniej wybijają się dwie suknie – biała pełna falban i w roślinny wzór, w którym udała się na piknik.
Scarlett bardzo szybko pożegnała się ze stanem panieńskim, by równie szybko zostać wdową. Mamy więc w dalszej części filmu gwałtowny przeskok od białej sukni ślubnej do czarnej sukni żałobnej.
W czasie żałoby Scarlett tęskni za dawnym życiem. Nie podoba się jej rola wdowy, a już tym bardziej czarne zapinane pod samą szyję sukienki. Jedyną osłodą w tym czasie okazuje się dla niej Rhett, który przywozi młodej wdowie kapelusze i inne prezenty.
Wojna secesyjna wyrwała Scarlett z jej bajkowego świata i mocno sprowadziła na ziemię. Balowe suknie musiała zamienić na proste odzienia odpowiednie do ciężkiej pracy fizycznej. W jej stylu zachodzi mocna przemiana.
W najczarniejszym momencie swojego życia, Scarlett postanawia działać. Z zasłony szyje słynną zieloną sukienkę i jedzie szukać pomocy u Rhetta Butlera.
Niestety plan Scarlett się nie powiódł. Jednak ostatecznie udało jej się odmienić los swój i rodziny. Wyszła bowiem ponownie za mąż za właściciela tartaku. Zaczęła się wówczas ubierać bardziej wyrafinowanie. W jej strojach pojawił się kolor i wyraziste dodatki. Nie było już dawnej lekkości, za to pojawiła się dojrzałość.
I ten czas w życiu Scarlett nie trwa długo. Kobieta wkrótce zostaje wdową. Scarlett nie potrafi jednak długo być sama. Szybko ulega wdziękowi Rhetta Butlera.
Dla naszej bohaterki oznacza to otwarcie zupełnie nowego rozdziału w życiu. Nie musi się bowiem już martwić o byt. Nowy mąż zasypuje ją prezentami i rozpieszcza, co dotyczy także strojów. Garderobę Scarlett wypełniają po brzegi strojne, bogato zdobione suknie.
Scarlett nie potrafi być szczęśliwa w małżeństwie. Wciąż żywi uczucie do Ashleya, które od lat pielęgnuje. W końcu ta niezdrowa miłość doprowadzi do sceny konfrontacji między małżonkami. W uniesieniu Rhett zmusza Scarlett do pójście na przyjęcie urodzinowe Ashleya w czerwonej, wyzywającej sukience. Kreacja to, obok zielonej sukni z zasłony, należy do najbardziej pamiętnych z całego filmu. Widać tu odejście od krynolin na rzecz fasonów bardziej dopasowanych.
Po powrocie do domu Scarlett zakłada czerwony szlafrok. W takim odzieniu wygląda jak prawdziwa diwa.
Wszystkie stroje, jakie miała na sobie bohaterka „Przeminęło z wiatrem” to prawdziwe dzieła sztuki. Misterne kreacje doskonale wpisały się w ducha filmu, nawet mimo iż nie odpowiadały w pełni realiom historycznym. Dziś stanowią jeden z elementów mitologii obrazu.
Sukienki były przepiękne, ich obraz po obejrzeniu filmu został i w głowie na dłuuuugo 🙂