Firma Samsung zaprezentowała nowe telewizory, które cieszą wzrok nie tylko, gdy są włączone. Wyraźnie postawiono w nich na design. Dobry design. Mowa o telewizorach QLED i Frame.
Z każdym telewizorem jest ten problem, że gdy nie jest włączony, tworzy w aranżacji wnętrza czarną dziurę. Dopiero wtedy dostrzegamy, że nie jest to zbyt atrakcyjny wizualnie przedmiot, który mimo to stawiamy w centrum naszych salonów i zwracamy kuk nim większość mebli. Do tej pory producenci nie zawracali sobie tym zbytnio głowy. Prowadzili za to wyścig technologiczny, tworząc co rusz nowe technologie, które mają dawać coraz lepszy obraz. Prawda jest jednak taka, że przeciętny użytkownik nie dostrzega już różnicy w jakości obrazu, poza cenową. Ten stan rzeczy postanowił zmienić Samsung, stawiając na „następną innowację w TV”. Jest nią design telewizorów.
Przeczytaj także: Uchwyt do telewizora na ścianę – nowoczesny sposób na odbiornik TV!
Telewizor w ramie
Na paryskiej premierze firma Samsung Electronics zaprezentowała dwie nowości telewizor QLED oraz The Frame. Oba modele wyróżniają się sposobem ekspozycji we wnętrzu. Zacznijmy od moim zdaniem ciekawszego – Frame, czyli ramy.
Przeczytaj także: Kinowe wrażenia we własnym domu? To żaden problem!
Powstał on we współpracy ze znanym szwajcarskim designerem – Yvesem Béharem, który pracuje dla największych światowych marek. Chciał on, żeby telewizor nie dominował w aranżacji wnętrza, żeby znikał, gdy jest wyłączony. Zaproponował więc telewizor montowany do ściany ujęty w ramę, który w czasie spoczynku zamienia się obraz niczym z galerii. Dzięki trybowi „Art Mode” z bogatej galerii stworzonej przez Samsunga można wybrać dzieło sztuki, które będzie się wyświetlać po wyłączeniu. Specjalne czujniki dostosowują jasność ekranu do otoczenia, tak iż niczym się on nie różni od wiszących obok niego zdjęć i obrazów. Wirtualną galerię sztuki pomogła skompletować znana kuratorka Elise Van Middelm. To m.in. dzięki niej Samsung podjął współpracę z wieloma uznanymi artystami, którzy udostępnili swoje prace wyłącznie dla posiadaczy telewizorów Frame. Są wśród nich m.in. Luisa Lambri, Barry McGee czy Todd Eberle.
Telewizor w ramie, sam w sobie, to nie nowość. Jednak zamienienie go w prawdziwy obraz już tak. Tutaj bowiem można mieć problem z odróżnieniem telewizora od tradycyjnych zdjęć czy obrazów. Zgodnie z założeniami twórców, znika on w aranżacji wnętrza, i to jest jego największą zaletą. Sama rama jest dostępna w licznych wariantach kolorystycznych i materiałowych. Dobranie jej do wystroju nie powinno nastręczać trudności. A w razie czego ramę można szybko i łatwo wymienić na inną.
Jeden telewizor, wiele możliwości
Druga z zaprezentowanych nowości to telewizor QLED. Pod względem technologicznym prezentuje się bardzo ciekawie, wykorzystuje bowiem technologię Quantum Dots. Dla nas jednak ważniejszy jest design tego telewizora. Ma on elegancką oprawę i jest dostępny w wersji płaskiej, jak i w wersji z lekko zakrzywionym ekranem. Można go zarówno powiesić na ścianie, jak postawić na stylowym trójnogu, stożkowej podstawie jak i klasycznej. Może stać praktycznie wszędzie, w dodatku bez brzydkiego kłębowiska kabli za nim. Koreańczycy ukryli bowiem kable w jednym, przezroczystym przewodzie – niemal niewidocznym, który dosłownie niknie. Jest on bardzo długi (15 m) i prowadzi do The One Connect Box, czyli stacji, do której można podłączyć wszystkie inne urządzenia powiązane z telewizorem jak DVD, dekoder, etc. Samsung nie wyeliminował kabli, ale sprawia, że są niemal niewidoczne, do tego telewizor nie musi już stać tam, gdzie jest gniazdo elektryczne.
Oba telewizory prezentują się naprawdę dobrze. Jedyne co mnie w nich nie zachwyca to cena. Na QLED trzeba odłożyć co najmniej 10 tys. zł. Cena Frame na razie jest nieznana, gdyż nie wiadomo czy ten telewizor trafi do polskich sklepów. Choć dla wielu pozostają nieosiągalne, to mam nadzieję, że zapoczątkują nowy trend w myśleniu o telewizorach i sprzęcie RTV w ogóle w aranżacji domu.