Drewniany parkiet w tym mieszkaniu z miejsca mnie urzekł. Był jednym z tych czynników, które przesądziły o zakupie nieruchomości. Stan podłóg nie był jednak najlepszy. Konieczne było cyklinowanie, a nawet wymiana niektórych klepek. Efekt jednak przeszedł najśmielsze oczekiwania.
Uwielbiam drewniane podłogi. Mają charakter, są autentyczne, niepowtarzalne, ciepłe i eleganckie zarazem. Deklasują wszelkie inne posadzki. Gdy szukałam mieszkania, zwracałam ogromną uwagę na to, co znajduje się pod stopami. Choć niektóre nieruchomości były przestronniejsze czy w lepszej cenie, to mieszkanie, które ostatecznie wybrałam, miało zdecydowaną przewagę w postaci drewnianego parkietu w ponadczasową jodełkę. To było to! Choć podłoga wymagała renowacji, to nie miałam wątpliwości, co do podjętej decyzji. Dziś nie mam tym bardziej. Efekty cyklinowania są zdumiewające.
Przeczytaj także: Jak dobrać podłogę drewnianą do wnętrz w stylu modern farmhouse
Stary parkiet w mieszkaniu w bloku
Podłoga w moim mieszkaniu to 50-letni dębowy parkiet ułożony w jodełkę. Jedynie w korytarzu zastosowano inne układ klepek. Parkiet nigdy nie był odnawiany. Poprzedni właściciele ograniczali zabiegi pielęgnacyjne do pastowania, przy czym wszystko wskazywało na to, że w ciągu ostatnich kilku lat odpuścili sobie nawet to. Niemniej podłoga zdążyła mocno nasiąknąć olejami. Straciła więc swój naturalny, drewniany kolor i przybrała szaro-brązowo spłowiały odcień. (Kolor na poniższym zdjęciu jest jaśniejszy niż w rzeczywistości ze względu na światło padające z okna.) Na jej stan wpływ miały też koty, ewidentnie pozostawione samopas, gdyż ślady ich urzędowania widać było pod ścianami. W salonie natomiast podłoga w jednym miejscu była w przeszłości zalana, czego ślad również pozostał. Na koniec okazało się, że niektóre meble musiały stać nieruszane długie lata. Miejsca wyznaczające granice niektórych szafek były doskonale widoczne. Oczywiście pozostały też ślady naturalnego ścierania się podłogi w najbardziej eksploatowanych miejscach, czyli w korytarzu i w przejściach.
Podsumowując, stan parkietu potwierdzał jego metrykę i lata zaniedbań. Było na szczęście przy tym kilka dobrych wiadomości. Deski były równe, stabilne, nigdzie nie wypaczone i nie skrzypiały. Nie było też żadnych ubytków poza naturalnymi szparami między klepkami. Gra była zatem warta świeczki.
Renowacja starej podłogi
Renowacja parkietu to jeden z ostatnich etapów generalnego remontu mieszkania. Przed rozpoczęciem wszelkich prac remontowych zabezpieczyłam podłogę warstwą włókniny i folii, aby nie była narażona na dalsze niszczenie. Niestety nie do końca mój plan się powiódł. Wiercenie w ścianach, skuwanie tynków i docieranie gładzi generowało ogromne ilości kurzu i pyłów, które mimo starannych zabezpieczeń przedostały się do samej podłogi. Większe drobiny mogły ją więc rysować. Do tego w jednym miejscu pod folię dostała się woda, co pozostało niezauważone przez jakiś czas. Remont nie poprawił więc i tak już nie najlepszego stanu podłogi. W końcu jednak nadszedł czas na profesjonalną renowację. Przed cyklinowaniem parkietu został uwolniony od wszelkich rzeczy i odkurzony. Poniżej widać, jak wyglądał tuż przed rozpoczęciem renowacji.
Najpierw za pomocą bezkurzowych cykliniarek cykliniarze zdarli wierzchnie warstwy, dochodząc do surowego drewna. Już sam ten zabieg nadał jej innego wyrazu. Zmieniał kolor i wyrównał nierówności powierzchni. Jedynie w dwóch czy trzech miejscach konieczna była wymiana kilku całych klepek, które były już nie do odratowania. Nowe kawałki drewna pojawiły się też w miejscach starych futryn, które były wpuszczone w podłogę. Następnie zostały wypełnione wszelkie szpary. Na koniec na podłogę został nałożony podkład, a potem lakier.
Przyznam, że obawiałam się jak będzie wyglądał ostateczny kolor parkietu po cyklinowaniu i wszelkich zabiegach. Chciałam, żeby był możliwie naturalny – ani za jasny, ani za ciemny. Rozważałam nawet barwienie olejem, aby mieć pewność uzyskania idealnego odcienia. Pan, który cyklinował podłogi, był bardzo pomocny w całym procesie. Żeby dać mi lepsze wyobrażenie o finalnym kolorze, zrobił próbkę na fragmencie parkietu. Ostatecznie po różnych przymiarkach, postanowiłam zdać się na sam lakier, bez barwienia.
Wybrałam lakier półmatowy. Początkowo obawiałam się zbyt dużego połysku, na szczęście efekt jest bardzo naturalny. Lakier wydobył naturalne kolory parkietu. Okazało się, że podłoga kryła w sobie całą gamę odcieni od jasnych po ciemne. To właśnie ten element nieprzewidywalności drewna, o którym wspomniałam na wstępie, a który tak lubię. W efekcie parkiet ma w sobie nieco z mozaiki, nie jest nudny i jodełka wygląda niemal trójwymiarowo.
Efekt cyklinowania zdjęcia po
Podłoga po renowacji jest piękna! Efekt jest zdumiewający. Choć od początku uważałam zastany parkiet za warty docenienia, to dopiero cyklinowanie wydobyło pełnię jego potencjału. Poniżej zamieszczam kilka zdjęć, pokazujących efekt po renowacji.
Piękny parkiet,ale co z trującym subitem pod nim? Tak kiedyś kładziono parkiety.Chyba,że nie jest na subicie to tylko cieszyć się z takiego parkietu.
Zapewne jest. Jednak o ile nie ma szpar i nie naruszy się samego subitu to szkodliwe substancje nie przedostają się do powietrza.
A jaki to lakier ? Jaka marka ?
Parkiet rzeczywiście wygląda pięknie 🙂 Tak bardzo, że sama zastanawiam się nad renowacją parkietu z lat 50′ w nowo kupionym mieszkaniu. Jednak niepokoi mnie pewien fakt. Natknęłam się na informację, że do lat 90′ w Polsce klejono parkiety na klej o nazwie subit, który podobno jest bardzo trujący, a upływ czasu nie niweluje jego trucicielskich cech. Czy poruszała Pani może tę sprawę ze „swoim” Panem-od-parkietów? Jakie ma Pani zadanie w tej kwestii?
Wow ubóstwiam drewniane parkiety a ten po renowacji wygląda zjawiskowo. 🙂
Wow! Wow!
Imponujące. Mój teść miał podobną sytuację w starym poniemieckim mieszkaniu, ale efekt nie był tak piękny.
Jestem fanką drewnianych podłóg. U nas też takie królują.
Pięknie odnowiony, warto było się skusić na parkiet i jego renowację 🙂 Pozdrawiam 🙂