„Wnętrza” to film absolutnie wyjątkowy w filmografii Woody’ego Allena. Przede wszystkim to rasowy dramat, a do tego jego warstwa wizualna odgrywa większą rolę niż fabularna, co dla przegadanego z reguły Allena wydawałoby się nie do pomyślenia. Wystrój tytułowych wnętrz ma dopowiadać historię i czyni to bezbłędnie. Zapraszam was do pięknych acz niełatwych „Wnętrz”.
Woody Allen to reżyser, którego raczej nikomu nie trzeba przedstawiać. Zasłynął z kultowych komedii, jak „Śpioch”, „Zelling”, „Annie Hall” czy mojego osobistego ulubieńca „Manhattanu”. Dopiero w ostatnich latach jego filmy nabrały więcej powagi, jak „Blue Jasmine” czy „Wszystko gra”. Ale nawet w tych produkcjach allenowskie cyniczno-prześmiewcze nuty są doskonale wyczuwalne. W swojej filmografii Allen ma tak naprawdę tylko jeden dramat, i to pisany przez wielkie „D”. Film tak dla niego nietypowy, a jednocześnie tak ważny, że do dziś wprawia krytyków w zakłopotanie. Chodzi o „Wnętrza” 1978 roku. Tytuł ma tu podwójne znacznie – dosłowne i przenośne. Główna bohaterka jest dekoratorką wnętrz, a to, co się dzieje w jej głowie jest motorem całego dramatu. To, jak organizuje swoje otoczenie, mówi o niej więcej niż wszystkie dialogi w filmie. Niewiele jest produkcji, w których mieszkania, w jakich poruszają się bohaterowie, są tak istotne. Sam reżyser powiedział: “Wnętrza to film, w którym wystrój, dekoracje są niemal tak istotne, jak fabuła czy bohaterowie”.
„Wnętrza” doskonale zaaranżowane
„Wnętrza” to osadzona w Nowym Jorku historia zamożnej, rozbitej rodziny. Eve (Geraldine Page) ma trzy dorosłe córki i męża, który odszedł do innej kobiety. Jest chłodna w obyciu, stonowana, surowa zarówno dla siebie jak i córek. Relacje między nimi nie należą do łatwych. Warto też dodać, że Eve jest perfekcjonistką, zawsze elegancka, szykowna, wyważona, wydaje się, że nic nie pozostawia przypadkowi. Jako dekoratorka wnętrz, swoją przestrzeń zaaranżowała z najwyższą starannością, zresztą nie tylko, bo także mieszkania swoich córek.
Wszystko w filmie musiało być nasycone jej osobowością. Woody powiedział, że to bardzo surowa kobieta, purystka ze skłonnością do ekstremów, w której pracach nie było miejsca na upiększenia. Jej wpływ musiał być wyraźnie wyczuwalny w jej rodzinnym domu na plaży, ale też nowojorskim apartamencie, biurze jej męża oraz w domach jej córek. Wszystko musiało być oszczędne i wyjątkowe
– relacjonował w 1978 roku na łamach The New York Timesa Mel Bourne, scenograf filmu. Z jego wypowiedzi dowiadujemy się całkiem sporo na temat przebiegu prac nad filmem.
Znamienna jest jedna z pierwszych scen, w której Eve wkracza do mieszkania jednej z córek. Przynosi niewielki wazon i stwierdza, że „doskonale pasuje do jej wizji przedpokoju”. Po czym dodaje, że wazon nie pasuje do podłogi, więc podłogę trzeba będzie przemalować (sic!). Dyskusja, w jaką później się wdaje z partnerem swojej córki, doskonale pokazuje, jak wielką jest perfekcjonistką w urządzaniu wnętrz. Przedmiotem sporu między bohaterami jest choćby cena wazoniku (400 dolarów), dla mężczyzny absurdalnie wysoka i nie do zaakceptowania, podczas gdy na Eve nie robi wrażenia.
Warto zwrócić w tym mieszkaniu uwagę na słynne krzesła Marcela Breuera z giętych rurek. Te siedziska mają szczególne miejsce w historii współczesnego designu. Jak się można domyślać, wybrał je Eve.
„Wnętrza”: Dom na plaży
Na letni dom bohaterów, a zarazem jedną z głównych lokacji filmu “Wnętrza”, wybrano dom w Southampton. To faktycznie istniejący budynek z przełomu wieków XIX i XX, który mieści aż 30 pokoi. Zanim ekipa zaczęła jakiekolwiek prace, podpisano z właścicielami umowę. Scenografowie zobowiązali się pozostawić wnętrza w dokładnie takim stanie, w jakim je zastali. A na potrzeby filmu niemal wszystkie pomieszczenia zostały całkowicie przekształcone. Pierwotnie w środku dominowały duże, rozkładane sofy, tapety i wykładziny dywanowe. Prace transformacyjne były bez mała monumentalne i wyznaczyły ton pozostałym wnętrzom, jakie miały zostać pokazane w filmie.
Samo zdjęcie tapet, ściągnięcie wykładzin oraz zdemontowanie boazerii zajęło ekipie miesiąc, a to był dopiero wstęp. Szyby w 81 oknach od strony oceanu zostały wymienione. Stare miały rysy i pęknięcia, a twórcom zależało na czystym i niczym niezakłóconym widoku na plażę. Następnie wszystkie wnętrza pomalowano na odcień taupe. Jest to kolor, który bardzo dobrze współgra z odcieniami ludzkiej skóry. Samo to kosztowało 20 tys. dolarów. Kolejne 30 tys. dolarów kosztowało wynajęcie mebli.
Drewniane podłogi zostały odsłonięte, ściany oczyszczono i pozostawiono niemal nagie, pozwalając tym samym wybrzmieć starannie dobranym meblom. Mel Bourne wspominał dzień, w którym Woody Allen po raz pierwszy pojawił się na planie – nie był zbyt zadowolony.
Nigdy nie zapomnę tamtego dnia. Woody rozejrzał się dookoła, posadził mnie i powiedział ‘To nie jest to, co miałem na myśli. To zbyt trudne. Nie chodziło o tego rodzaju meble.’ On był bardzo spokojny, ale ja byłem absolutnie zdruzgotany.
Żeby osiągnąć pożądany blady look w jednym z pokoi, wynajęto ręcznie tkany dywan za bagatela 10 tys. dolarów i położono go tyłem na przód (sic!). Woody uznał, że tył lepiej współgra z kolorystyką wnętrza. Jak widać koszty nie grały dla niego roli. Ostateczny efekt był najważniejszy.
„Wnętrza” zrodzone z perfekcji
Dom w Hampton wyznaczył kierunek dla pozostałych przestrzeni we „Wnętrzach”. Dla fabuły szczególnie istotny jest apartament Eve na Manhattanie. W rzeczywistości było to mieszkanie należące do chińskiej modelki, Chiny Machado.
Jego wystrojowi Allen poświęcał ogrom uwagi, zamęczając tym samym ekipę.
W pewnym momencie zmienialiśmy meble w nowojorskim apartamencie Eve co pół godziny i wpadałem w depresję. W końcu Woody odciągnął mnie na bok i powiedział ‘Nie uważasz, że to wygląda świetnie. Wygląda! Ale nie robię teraz komedii i nie jestem pewien, w którym kierunku zmierzam. Będziesz musiał ze mną wytrzymać’
– relacjonował na łamach The New York Times Bourne. Okazuje się, że obsesyjna troska o detale była wynikiem niepewności Woody’ego Allena, dla którego praca nad pierwszym w karierze dramatem była dryfowaniem po nieznanych wodach. Niemniej wystrój mieszkania Eve okazał się wielkim sukcesem. Każde ujęcie wyglądało, jak skończony, perfekcyjnie zaaranżowany obraz. Niewątpliwym źródłem inspiracji dla Allena była twórczość Jamesa Whistlera, amerykańskiego malarza.
Efekt jest olśniewający. Mieszkanie Eve to pełen klasy, szyku i powściągliwej elegancji apartament. Doskonale pasuje do osobowości Eve – stylowy, dopracowany do najmniejszego szczegółu, onieśmielający, ale też chłodny i surowy. Gdy zachwycająca się nad nowym lokum matki jedna z córek zapytała ją, czy ta zamierza powrócić do projektowania wnętrza, Eve odparła, że „nie jest pewna, czy zdoła utrzymać wysoki poziom”, jaki sobie narzuca.
W innych mieszkaniach także zadbano o detale. W mieszkaniu Joey, córki Eve, wprowadzono lampy z jedwabnymi abażurami tylko dlatego, że „dają światło i kolor odpowiedniej jakości”. Z kolei w pełni zaaranżowano biuro męża Eve o “odpowiedniej ekspozycji na światło słoneczne” tylko po to, by w filmie mógł się pojawić jedynie fragment okna. Allen komponował film „Wnętrza” niczym obraz. Dzięki temu uzyskał doskonały wizualny efekt. Rzeczywiste wnętrza stanowiły dopełnienie tych symbolicznych.
W stylu filmowych „Wnętrz”
Choć wnętrza zaaranżowane przez główną bohaterkę mogą uchodzić za chłodne, to jednak nie można im odmówić stylu i wielkiego smaku. Ich znakiem rozpoznawczym jest stonowana paleta barwna i klasyczne formy przedmiotów. Poniżej wybrałam przedmioty w stylu Eve: