Wybór płyty grzewczej to jedna z najważniejszych decyzji przy urządzaniu kuchni. Tym bardziej, że na rynku jest sporo dostępnych możliwości. Ja wybrałam płytę indukcyjną i jestem zadowolona z tej decyzji. Poznajcie wady i zalety indukcji.
Całe swoje życie gotowałam na kuchenkach gazowych. Byłam z nimi oswojona i lubiłam prace na żywym ogniu. Można na nich choćby wizualnie ocenić siłę grzania. Do tego koszty eksploatacji jak i samych kuchenek były niskie. Nie oznacza to, że nie miały wad. Cały czas istniało ryzyko rozszczelnienia i wydobywania się gazu. Mogłam też po prostu zapomnieć o zakręceniu kurka. Do tego nie raz przypaliłam garnek, a wiele było opalonych, nie wspominając o przypalonych ścierkach. Dlatego urządzając własną kuchnię, zdecydowałam się na płytę indukcyjną. Z perspektywy czasu oceniam tę decyzję jako słuszną.
Przeczytaj także: Rozwiązania dla małej kuchni
Płyta indukcyjna działa na zasadzie indukcji elektromagnetycznej. Oznacza to, że po położeniu metalowego (ferromagnetycznego) naczynia między nim a płytą wytwarzane jest silne pole magnetyczne. To powoduje powstawanie prądów wirowych w dnie naczynia, co doprowadza do jego nagrzania. Płyta nagrzewa się wtórnie – od garnka. Zaletą tego procesu jest szybkie nagrzewanie się oraz koncentracja energii tylko tam, gdzie stoi na niej garnek. Energia zatem nie marnuje się, jak choćby w przypadku płyt gazowych.
Przeczytaj także: Najlepsze garnki do domu
Nie ma co ukrywać – zakup i podłączenia płyty indukcyjnej to spory wydatek. Przede wszystkim wymaga podłączenie do mieszkania trzeciej fazy. Tylko dzięki temu nie ma ryzyka przeciążenia instalacji elektrycznej, a płyta może pracować na pełnej mocy. Doprowadzenie trzeciej fazy jest kłopotliwe, często czasochłonne i kosztowne. Wymaga zgody na przyłączenie dostawcy energii, a także – w przypadku budynków wielorodzinnych – administracji budynku. Gdy ma się odpowiednie zgody, elektryk ze stosownymi uprawnieniami musi doprowadzić kable do domowej rozdzielni. I to z reguły jest najkosztowniejszy etap całego procesu. Może kosztować od kilkuset złotych w górę. Następnie konieczne jest założenie właściwego licznika przez dostawcę prądu i dopiero można montować płytę.
Przeczytaj także: Patelnia na indukcje – jaką wybrać?
Płyty indukcyjne są droższe od gazowych. Ceny najtańszych to ok. 500-700 zł. Trzeba jednak liczyć się z wydatkiem ok. 1000-1500 zł. Wiele też zależy od liczby pół grzewczych, jakiej potrzebujemy, kształtu czy dodatkowych funkcji.
Wysokie koszty podłączenia, jak i samej płyty oraz cały kłopot, jaki się z nią wiąże są zdecydowanie największym minusem indukcji. Do tego trzeba pamiętać o odpowiednich garnkach. Przy czym obecnie większość dostępnych na rynku modeli jest do nich dostosowana. Za to można oczekiwać całkiem sporej liczby zalet.
Dla wielu największą zaletą jest późniejsza oszczędność. Otóż płyta zużywa na gotowanie 100% energii na gotowanie, jaką pobiera. Zauważmy, że w przypadku płyt gazowej 50% energii rozchodzi się na boki. Ogrzewany jest nie tylko garnek, ale też powietrze wokół i wszystko, co się znajduje w pobliżu. Tracimy więc mnóstwo energii, za którą płacimy.
Do tego w indukcji czas doprowadzenia do pożądanej temperatury jest ok. 30% krótszy niż w gazowych płytach.
Kolejna kluczowa zaleta to bezpieczeństwo. Miejsca obok ustawionego garnka nie nagrzewają się. Nie ma ryzyka poparzenia czy przypalenia czegokolwiek. Nieużywane pole grzewcze automatycznie wyłącza się po określonym czasie. Z kolei dopóki nie postawimy garnka na danym polu, nie zacznie ono grzać. Jakby tego było mało garnki się nie opalają, dzięki czemu kuchnia zachowuje bardziej estetyczny wygląd.
Płyty mają gładkie, jednolite powierzchnie, które są łatwe do utrzymania w czystości. Nie wymagają stosowania specjalnych środków, jak choćby płyty stalowe. Tutaj bowiem wierzchnia warstwa jest wykonana ze szkła.
Dla wielu osób nie bez znaczenia są względy estetyczne. Indukcja jest dużo bardziej dyskretna i ma nowoczesny wyraz. Płynnie wtapia się w blat i rzuca się w oczy.
Podsumowując, zalety płyty indukcyjnej:
Muszę przyznać, że zdecydowałam się na płytę indukcyjną nie bez wahania. Przyzwyczajenie do gotowania na gazie, z żywym ogniem było więcej niż silne. W końcu jednak postawiłam na indukcję. W czasie procesu podłączania trzeciej fazy, wątpliwości nie ustępowały ani na trochę. Wszystko trwało długo i szło, jak po grudzie, o kosztach nie wspominając.
Po instalacji byłam w 100 proc. zadowolona z efektu estetycznego. Płyta indukcyyjna prezentuje się bardzo efektownie. Jest dyskretna, nie narzuca się swą obecnością. Wygląda, nowocześnie, stylowo i elegancko. Na podstawie samego efektu estetycznego byłam przekonana ze słuszności wyboru. A wybrałam czarną płytę marki Whirlpool.
Nieco gorzej już wyglądało przyzwyczajenie się do użytkowania indukcji. Sama obsługa nie nastręcza najmniejszych trudności. Jednak ocenę wizualną siły ognia, musiałam zastąpić spoglądaniem na cyfrę oznaczającą moc grzania. Inaczej też ciepło rozchodzi się po garnku, co również wymagało zmiany przyzwyczajeń. Obawiałam się także uszkodzenia płyty – jej pęknięcia przy mocniejszym postawieniu garnka. Czytałam o historiach, kiedy płyty pękały przy niewielkich uderzeniach.
Mniej więcej dwa tygodnie zajęło mi przyzwyczajenie się gotowania na indukcji. Po tym czasie przestałam już obchodzić się z nią jak z jajkiem, ale oczywiście dalej jestem ostrożna. Poznałam też już wszystkie dostępne funkcje. Z perspektywy kolejnych kilku miesięcy użytkowania korzystanie z płyty indukcyjnej oceniam jako bardzo wygodne. Największą według mnie zaletą tego urządzenia jest łatwość jego czyszczenia.
Do czyszczenia płyty gazowej musiałam mieć specjalny środek, a mocniejszym szorowaniu widać było mikrozarysowania. Tutaj ten problem w ogóle nie występuje. Do mycia wystarczy płyn do naczyń i miękki zmywak lub płyn do szyb. Używam obu tych środków zamiennie i wszystkie zabrudzenia schodzą bardzo łatwo. Do tego nie mam opalonych garnków, a kiedy zdarzy mi się położyć ścierkę na płycie, ta ostrzega mnie sygnałem dźwiękowym.
Do nieco innej dynamiki gotowania już się przyzwyczaiłam, czasem wciąż tęsknię za żywym ogniem, ale już nie za samą płytą gazową. Z perspektyw czasu oceniam, że płyta indukcyjna była warta zachodu. Jest zdecydowanie wygodniejsza, łatwiejsza w utrzymaniu i – co nie mniej ważne – lepiej się prezentuje.
Nie tylko hollywoodzkie gwiazdy chronią swoją prywatność i dbają o to, by ich domy stanowiły…
Filmy młodzieżowe to jeden z najtrudniejszych gatunków filmowych. Opowiadają o młodych ludziach, nastolatkach, ale tworzą…
Seriale o bogaczach i życiu w luksusie cieszą się dużą popularnością. Okazuje się, że miliony…
Pola lawendy w okresie kwitnienia tworzą piękne fioletowe krajobrazy. To dla nich tysiące ludzi co…
Lawendowe pola to jeden z symboli Prowansji - słynnego regionu na południu Francji. Tworzą one…
W trakcie wakacji, gdy jest upalnie, a promienie słoneczne wyraźnie rozgrzewają naszą skórę, łatwo jest…
View Comments
Hej Ania, fajny wpis. Też polecam płyty indukcyjne, ponieważ są energooszczędne i bezpieczniejsze niż te gazowe. Dodatkowo super wyglądają. Oczywiście trzeba się przyzwyczaić do gotowania na nich ale to przychodzi szybko :-)
Dzięki za wyczerpujący opis, z przyjemnością przeczytałam. Jestem tuż przed remontem generalnym i też mam piękną rurę gazową przez środek ściany :) Skłaniałam się ku pozostaniu przy gazie i kosztownym, zgodnym z prawem przeniesieniu rury/wymianie na miedź (mam w domu kilkuletnią płytę elektryczną, nieindukcyjną, i nienawidzę jej czyścić...), ale odkąd czytam więcej o indukcji, zaczyna wygrywać. Czy możesz coś powiedzieć o realnej różnicy w kosztach samej eksploatacji? Szczególnie przy uwzględnieniu przejścia na elektryczny piekarnik?
Przyznam, że na temat kosztów eksploatacji jeszcze trudno mi się wypowiedzieć. Potrzeba jeszcze dłuższego odcinka czasu. Dopiero w sierpniu minie pół roku jak gotuję na indukcji, może wtedy pokuszę się o porównanie kosztów :)
Dzięki za odpowiedź. Prowadzisz bardzo ciekawego bloga, będę śledzić :)