Set jetting, czyli turystyka filmowa, to jedna z najszybciej rozwijających się gałęzi przemysłu turystycznego. Szacuje się, że na świecie już ponad 40 milionów turystów wybrało kierunek wakacji, kierując się tym, co zobaczyło na srebrnym ekranie. Być może wśród nich byłeś i ty.
Nie bez powodu mówi się o „magii kina”. Turystyka jest branżą, która może się o niej szczególnie przekonać. Kinowe produkcje potrafią „nakręcić” ruch turystyczny w stopniu, jaki żadna inna reklama nie jest w stanie zagwarantować. Jednym z najgłośniejszych przykładów jest film „Władca Pierścieni”, który sprawił, że liczba turystów w Nowej Zelandii wzrosła o 30 proc., notując rekordową wartość prawie 2,5 milionów odwiedzających. Dlatego kiedy przed kręceniem filmu „Hobbit” pojawiły się pogłoski, że ekipa filmowa szuka innej lokacji, u producentów interweniował rząd Nowej Zelandii. Pokazuj to, jak ważną rolę zaczyna odgrywać kino w marketingu miejsc.
Nowa Zelandia to nie jedyny przykład. Szkocję na turystyczną mapę wciągnął film „BRAVEHEART” z 1995 roku. Miasto Stirling, gdzie m.in. rozgrywała się akcja widowiska, po premierze produkcji przeżywało najazd turystów. Efekt „Barveheart” jest tam odczuwalny do dziś. Szkoccy przewodnicy jednak muszą także prostować liczne przekłamania, jakie pojawiły się w produkcji Mela Gibsona. Niemniej turystyka zyskała, a dziś Szkocję promuje kolejny film – „Merida waleczna”. Jak ocenia VisitScotland, narodowa organizacja turystyczna, obraz ten zarobił dla Szkocji na turystyce ponad pół miliarda funtów.
Choć Rzym nie potrzebuje już większej promocji niż ta, którą ma, to i tak po premierze oscarowego „Wielkiego piękna” odnotował większą liczbą turystów, chcących zobaczyć miejsca pokazane w filmie. Z kolei Norwegia wykorzystała potencjał promocyjny hitowego filmu Disneya, „Kraina lodu”. Władze kraju przeprowadziły kampanię uświadamiającą Amerykanów, że to właśnie ten kraj zainspirował twórców animacji. Na jej fali liczba Amerykanów przyjeżdżających do Norwegi w celach turystycznych, tylko w pierwszym kwartale 2014 roku, wzrosła aż o 57 proc. Biorąc pod uwagę przemawiające do wyobraźni liczby nie dziwi m.in. fakt, że różne miasta zabiegają o to, aby u nich Woody Allen nakręcił swój kolejny „europejski film”. „O północy w Paryżu”, „Vicky Cristina Barcelona” oraz „Wszystko gra” okazały się prawdziwą dźwignią promocyjną kolejno dla Paryża, Barcelony i Londynu.
O sile oddziaływania kina mogła się także przekonać właścicielka angielskiej posiadłości Stokesay Court, gdzie powstawały zdjęcia do filmu „Pokuta”. Film kręcono w 2006 roku, kilka lat wcześniej Właścicielką rezydencji została Caroline Magnus. Odziedziczyła Stokesay Court po zmarłych ciotce i wuju. Dom wymagał gigantycznych inwestycji; pod koniec życia ciotka zamieszkiwała tylko jedno skrzydło i nie robiła nic, by utrzymać pozostałą część posiadłości.
Tymczasem dach wymagał całkowitej wymiany, podobnie jak hydraulika, nie wspominając o mniejszych naprawach i bieżącym utrzymaniu. Jedynym sposobem na zdobycie funduszy na remont była sprzedaż tego, co znajdowało się we wnętrzach: obrazów, mebli, książek, porcelany, sreber, a nawet zasłon. Aukcja przyniosła łącznie 6,7 mln funtów. Suma, choć zawrotna, to wciąż była niewystarczająca. Gdy Magnus znalazła się na skraju bankructwa, zjawili się filmowcy. Film oraz grający w nim dom zyskały taką popularność, że do dziś Caroline Magnus oprowadza niekończące się wycieczki po posiadłości, dzięki czemu jest w stanie zarobić na dalsze remonty i bieżące utrzymanie. Jednym słowem „Pokuta” ocaliła dom i jego właścicielkę, która teraz stara się zainteresować domem kolejne ekipy filmowe.
W napędzaniu ruchu turystycznego coraz większą rolę odgrywają także seriale telewizyjne. Szczególnym beneficjentem ich popularności jest miasto Nowy York, gdzie rozgrywa się bądź rozgrywała akcja kilku kasowych produkcji. Dawniej metropolia przyciągała fanów „PRZYJACIÓŁ” i „Seksu w wielkim mieście”, teraz seriali młodzieżowych: „Plotkary”, „Dziewczyn” czy „Made in Chelsea NYC”.
Ten ostatni to produkcja brytyjska, obrazująca losy grupki przyjaciół z Londynu, którzy wspólnie wyjeżdżają do Nowego Yorku na lato. Pierwszy odcinek wyemitowano na kanale E4 w 10 sierpnia 2014 roku w niedzielę wieczorem. Dzień później, 11 sierpnia portal Trivago odnotował w Wielkiej Brytanii 27-procentowy wzrost zapytań o noclegi w Nowym Yorku. – Choć Nowy York zawsze był popularnym kierunkiem dla Brytyjczyków, to programy takie „Made in Chelsea” nadają mu dodatkowego uroku, czaru. Kiedy na ekranie pokazywane są najlepsze bary, restauracje, kawiarnie i nocne kluby, nie dziwi, że widzowie po seansie zaczynają szukać w Internecie opcji takiego spędzenia czasu – mówi Denise Bartlett, przedstawiciel Trivago na Wielką Brytanię i Irlandię. – To czy Nowy York zyska w dłuższej perspektywie dzięki serialowi dopiero się okaże – dodaje.
Filmy są także coraz intensywniej i skuteczniej wykorzystywane w promocji turystyki w Polsce. W regionach powstają filmowe szlaki turystyczne, jak „Mazowsze na filmowo”, a miasta starają się przyciągnąć producentów. Podwarszawska Twierdza Modlin zyskała na popularności, odkąd tamtejsza organizacja turystyczna zaczęła się chwalić wszystkimi filmami, jakie kręcono na jej terenie, a tych było nie mało. Wystarczy wspomnieć bardzo popularny serial „Czas honoru”.
Jeśli naśladujemy styl ubierania się postaci filmowych czy też wystrój ich mieszkań, nie dziwi, że chcemy też bywać w tych samych miejscach co oni. A czy Ty wybrałeś kierunek wakacyjnej podróży inspirując się obejrzanym filmem?
Nie tylko hollywoodzkie gwiazdy chronią swoją prywatność i dbają o to, by ich domy stanowiły…
Filmy młodzieżowe to jeden z najtrudniejszych gatunków filmowych. Opowiadają o młodych ludziach, nastolatkach, ale tworzą…
Seriale o bogaczach i życiu w luksusie cieszą się dużą popularnością. Okazuje się, że miliony…
Pola lawendy w okresie kwitnienia tworzą piękne fioletowe krajobrazy. To dla nich tysiące ludzi co…
Lawendowe pola to jeden z symboli Prowansji - słynnego regionu na południu Francji. Tworzą one…
W trakcie wakacji, gdy jest upalnie, a promienie słoneczne wyraźnie rozgrzewają naszą skórę, łatwo jest…