Przez ponad 50 lat fasada słynnej Tary z „Przeminęło z wiatrem”, wybudowana specjalnie na potrzeby filmu, przeleżała zakurzona i zapomniana. Dopiero teraz, pewien zapaleniec z Georgii postanowił na 75. rocznicę premiery tego jednego z najsłynniejszych obrazów w historii, odbudować oryginalne dekoracje.
Jednym z pierwszych pytań jakie zadają turyści przyjeżdżający do Atlanty – stolicy stanu Georgia, gdzie toczy się akcja filmu – jest: gdzie znajduje się słynna Tara, czyli posiadłość Scarlett O’Hary z „Przeminęło z wiatrem” (1939). Niewiele jest filmowych domów tak znanych i tak znaczących jak ten. Niestety, ten kto do tej pory liczył na jego zwiedzenie, srogo się zawiedzie, bowiem widoczny na ekranie budynek powstał jako dekoracja w studiu filmowym MGM w Culver City, w Kalifornii. Producent „Przeminęło z wiatrem” David Selznick w słynnych słowach ubolewał: „To niemal symbol Hollywood. Tara nie ma wewnątrz pokoi. To tylko fasada. Tak samo Hollywood jest w większości tylko fasadą”. Teraz jednak trwają starania, aby oryginalne dekoracje odbudować i udostępnić turystom. A wszystko to za sprawą zapaleńca z Georgii.
Tara z „Przeminęło z wiatrem” ze swoim monumentalnym, kolumnowym portykiem stała się architektonicznym fenomenem, swoistym symbolem. Zresztą zarówno w filmie jaki powieści Margaret Mitchell odgrywa niezwykle ważną rolę. Dla Scarlett O’Hary nie było w końcu nic istotniejszego ponad Tarę. W ostatnich kwestiach, jakie wypowiada w filmie po ostatecznym rozstaniu z Rhettem Butlrem, stwierdza:
Tara! Dom. Wrócę do domu i pomyślę, jak go odzyskać. W końcu… jutro jest kolejny dzień.
Za sprawą tego budynku i jego neoklasycystycznej architektury Lyle Wheeler zdobył w 1939 roku Oscara za scenografię. Jednak podczas gdy aktorzy z „Przeminęło z wiatrem” wkraczali na drogę sławy, Tara zmierzała w przeciwnym kierunku. Przez 20 lat dekoracje przetrwały na terenie studia, aż nowy właściciel Desi Arnaz całość zdemontował i sprzedał. W 1959 roku fasada trafiła do pewnej firmy w stanie Georgia, gdzie miała stać się atrakcją turystyczną. Co ciekawe jeszcze przez kilka kolejnych lat przewodnicy wycieczek oprowadzający turystów po studiu w Culver City wprowadzali gości w błąd, pokazując im inne dekoracje jako Tarę. Stąd w ówczesnej prasie pojawiły się mylące doniesienia na temat losu dekoracji z filmu.
Tymczasem faktyczna fasada została przewieziona do Atlanty i nigdy nie zmontowana. Firma, która ją zakupiła nie chciała więcej inwestować w rekonstrukcję bez pewności zysku. Tak minęło 20 lat. W końcu w 1979 roku dekoracje zakupiła Betty Talmadge, była żona senatora stanu Georgia. Ona także planowała wykreować z Tary atrakcję turystyczną. Jednak podobnie jak wcześniej, plan się nie powiódł. Aż do jej śmierci w 2005 roku elementy fasady leżały nierozpakowane na betonowej podłodze w stodole na tyłach posiadłości Talmadge. Wtedy na scenę wkroczył historyk i ekscentryk z Jonesboro w Georgii, Peter Bonner.
Bonner to człowiek, który, jak to określił magazyn „Vanity Fair”, „tkwi w przeszłości, i to dosłownie” – jest znany z ubierania się w obdarty mundur konfederacki, nosi staromodną brodę i jeździ Chevroletem z 1965 roku. Zapytany przez gazetę o wiek, odpowiedział: „Jestem starszy niż moje dzieci i młodszy niż moja flaga”. Bonner organizuje „Historyczne i histeryczne wycieczki” w okolicach Atlanty, które przybliżają historię Wojny Secesyjnej. Teraz on sam może przejść do historii, jako osoba, która przywróci świetność oryginalnej fasadzie Tary. Bonner dwa lata temu dobił targu z synem po zmarłej Betty Talmadge i od razu przystąpił do rekonstrukcji. Planowane ukończenie przedsięwzięcia miało się odbyć w tym roku, czyli w w 75. rocznicę premiery filmu.
Docelowo Bonner chce uczynić obiekt gwoździem programu wycieczki śladami „Przeminęło z wiatrem”.
Fasada jest obecnie rozebrana na ok. 100 dużych części i wiele mniejszych. Co gorsza nie ma żadnych planów, na podstawie których całość można by z powrotem złożyć. Do tego niezabezpieczone części zostały nadszarpnięte przez wilgoć i inne czynniki zewnętrzne. Wiele elementów nie daje się nigdzie dopasować, a inne trzeba zrekonstruować. Nie zważając jednak na przeciwności, Bonner postanowił kontynuować swoje dzieło, zachowując przy tym możliwie dużą wierność oryginałowi. Jest przekonany, że jeśli jego misja się powiedzie, to pewnego dnia fasada zostanie przeniesiona do Muzeum Smithsonian. Dlatego m.in. w ogóle nie używa kleju, ale w razie potrzeby łatwo było całość zdemontować, przewieźć i ponownie złożyć. Bonner założył nawet stronę na Facebooku „Saving Tara”, która skupia już ponad 20 tys. osób, gdzie informuje o postępach w pracach. Wbrew planom inwestycja nie zostanie ukończona w tym roku, po części z powodu braku środków. Bonnerowi udało się jednak już wydać książkę o ratowaniu Tary i nakręcić krótki film, dzięki którym być może znajdą się darczyńcy gotowi wesprzeć projekt.
Zdjęcia: MGM, Peter Banner
Nie tylko hollywoodzkie gwiazdy chronią swoją prywatność i dbają o to, by ich domy stanowiły…
Filmy młodzieżowe to jeden z najtrudniejszych gatunków filmowych. Opowiadają o młodych ludziach, nastolatkach, ale tworzą…
Seriale o bogaczach i życiu w luksusie cieszą się dużą popularnością. Okazuje się, że miliony…
Pola lawendy w okresie kwitnienia tworzą piękne fioletowe krajobrazy. To dla nich tysiące ludzi co…
Lawendowe pola to jeden z symboli Prowansji - słynnego regionu na południu Francji. Tworzą one…
W trakcie wakacji, gdy jest upalnie, a promienie słoneczne wyraźnie rozgrzewają naszą skórę, łatwo jest…