Film „Przeminęło z wiatrem” to epickie dzieło, które ma stałe i nienaruszalne miejsce w historii kina. Zrealizowany z tak wielkim rozmachem i precyzją, że aż trudno uwierzyć, iż w tym roku obchodzi 80 urodziny. Z tej okazji zapraszam was do filmowych posiadłości – Tary, Twelve Oaks i domu Scarlett w Atlancie.
„Przeminęło z wiatrem” w roku premiery w 1939 roku stało się sensacją. Film przyciągnął do kin tłumy i zdobył aż 10 Oscarów, w tym w najważniejszych kategoriach. Jak na koniec lat 40. prezentował wyjątkowy poziom wizualny, techniczny i artystyczny. Nawet dziś imponuje rozmachem, epickimi dekoracjami i kostiumami. Do tego sama historia i postacie wciągają w ten niegdysiejszy, idylliczny świat amerykańskiego południa. Jakby tego było mało „Przeminęło z wiatrem” zostało znakomicie obsadzone, choć początkowo angaż Vivien Leight budził kontrowersje. Powszechnie uważano, że jest zbyt „brytyjska” do roli hardej panny z Południa. Na szczęście aktorka udowodniła wszystkim, że się mylą i razem z Clarkiem Gablem stworzyła pamiętny duet. Film ten może rozpatrywać pod wieloma względami, ja zapraszam was do pokazanych w nim domów. Stanowią one nie tylko ważny element wizualny, ale i fabularny tego obrazu.
Dla przypomnienia, „Przeminęło z wiatrem” to adaptacja powieście Margaret Mitchell z 1936 roku. Film został wyreżyserowany przez Victora Fleminga. Główną bohaterką jest Scarlett O’Hara córka bogatego plantatora bawełny z Georgii. Jesteśmy zatem na głębokim Południu. Życie dziewczyny płynie na beztrosce, romansach i balach. A wszystko to w przededniu amerykańskiej wojny secesyjnej, która wkrótce ma ten idylliczny świat zniszczyć i mocno namieszać w życiu głównej bohaterki. Południowcy idą na wojnę niemal dosłownie z uśmiechami na ustach, pełni naiwnej wiary w łatwe zwycięstwo. Jedynie Rhett Butler nie podziela powszechnego optymizmu. Szybko z frontu zaczynają docierać niepokojące wieści, a wkrótce u bram Tary – rodzinnej posiadłości Scarlett – pojawiają się siły wojsk Północy. Zmieniający się obraz tego domu jest dobitnym świadectwem porażki Południowców. Z pięknego, budzącego niekłamany zachwyt budynku zmienia się w ruinę.
Tara to budynek symbol. Dla przywiązanej do ziemi Scarlett był to dom, jej dziedzictwo, ale też nadzieja na lepsze jutro. Dla widzów to symbol kolonialnego Południa, wielkiego przepychu i wielkich dysproporcji. Reprezentuje typ architektury typowy dla bogatych plantatorów tamtego czasu, którzy mocno inspirowali się budynkami klasycznymi. Chcieli tym samym podkreślić swój splendor i status. Obowiązkowa biała fasada i kolumnowy portyk to znak rozpoznawczy tych domów. W środku nie mogło zabraknąć okazałej, reprezentacyjnej klatki schodowej, która już od wejścia miała imponować.
Choć Tara to posiadłość w „Przeminęło z wiatrem” akcentowana najbardziej, to na ekranie nie mamy szansy przyjrzeć się jej aż tak dobrze. Widzimy ją głównie od frontu i zaglądamy do zaledwie kilku pomieszczeń w środku.
Wewnątrz widzimy m.in. salonik z zielonymi zasłonami, które później odegrają szczególną rolę oraz sypialnię Scarlett. Co ciekawe, do tego drugiego pomieszczenia z korytarza prowadzi kilka stopni w dół, co wydaje się nietypowym rozwiązaniem. Może jednak świadczyć o licznych rozbudowach, które przechodził budynek.
Dużo lepiej możemy się przyjrzeć Tarze już po wojnie. Zniszczenia odbierają dawny splendor posiadłości. Żeby ją utrzymać Scarlett, musiała sama zakazać rękawy i razem ze służbą zwyczajnie wziąć się do roboty. Jednak przywrócenie domu do stanu sprzed wojny okazało się ponad siły dla garstki kobiet pozbawionych funduszy i ledwo wiążących koniec z końcem. Można powiedzieć, że uratowały je jedynie wspomniane zielone zasłony i determinacja Scarlett.
Tara została zbudowana na potrzeby filmu w studiu w Culver City. Dekoracje pozostawiono na długo po zakończeniu zdjęć. Przez kilkanaście lat Tara dosłownie się rozpadała, aż w końcu pozostałości zostały sprzedane na aukcji. O dalszych losach tego domu możecie przeczytać we wpisie: Tara – Dom Scarlett O’Hary z „Przeminęło z wiatrem”.
W „Przeminęło z wiatrem” dużo bardziej szczegółowo została zaprezentowana posiadłość należącą do rodziny Wilkesów. Dziedzicem tego miejsca jest Ashley, w którym Scarlett jest ślepo zakochana. Nazwa domu to Twelve Okas, czyli dwanaście dębów. Warto dodać, że rodzina Wilkesów należy do najbogatszych w kraju. Na Południu uchodzą za ekscentryków, gdyż miłują się w literaturze i sztuce, a do tego małżeństwa aranżują między kuzynami. Niemniej ich pozycję społeczną odzwierciedla ten dom.
Twórcy filmowi uznali, że Twelve Oaks musi naprawdę imponować. Dlatego wykreowali budynek, który nie jest do końca poprawny historyczne. Podobno uskarżała się na ten fakt autorka powieści, Margaret Mitchell, która uważała, że dom powinien być skromniejszy. To jednak nie powstrzymało filmowców przed wprowadzeniem monumentalnej klatki schodowej, wysokich sufitów i wyrafinowanych dekoracji.
Sama bryła budynku była inspirowana dwoma faktycznie istniejącymi budynkami. Pierwszy to Boone Hall Plantation nieopodal Charlstonu. Nieruchomość z końca XVII wieku ma dębową aleję, która także posłużyła za inspirację dla filmowego domu. Natomiast drugi to Whitehall z Georgii. Wnętrza były już inspirowane różnymi budynkami. Widać w nich liczne neogreckie motywy i dążenie do monumentalizmu. Szczególnie klatka schodowa jest imponująca, ale warto też zwrócić uwagę na bibliotekę, która bardziej kojarzy się z europejskimi posiadłościami niż amerykańskimi tamtego okresu.
Twelve Oaks, podobnie jak Tara, zostaje zniszczona podczas wojny secesyjnej prezentując bardzo przygnębiający widok.
Warto jeszcze wspomnieć o jednym domu z filmu „Przeminęło z wiatrem”, w którym przez krótko mieszkała Scarlett podczas wojny secesyjnej. Otóż tuż przed wojną, pod wpływem impulsu Scarlett poślubiła Charlesa Hamiltona. Miała to być forma odegrania się na jej prawdziwym ukochanym, Ashleyu, który poślubił swoją kuzynkę. Małżeństwo Scarlett nie trwało jednak długo. Tuż po skromnej ceremonii, Charles wyruszył na wojnę, by już z niej nie powrócić. Młoda wdowa, choć przywdziała żałobne szaty, to wcale nie żałowała ponownej zmiany stanu cywilnego. Za to umierała z nudów, dlatego matka wysłała ją do Atlanty do ciotki PittyPat. Jej miejski dom był naprawdę imponujący, ale urządzony przesadnie. Ciotka uwielbiała ozdóbki i każdy centymetr powierzchni wykorzystywała na dekoracje. Wszędzie stoją porcelanowe figurki, a zasłony są bogato drapowane. Jej dom stoi w kontrze do klasycznych wnętrz Twelve Oaks.
To w scenerii tego domu zacieśnia się więź między Scarlett a Rhettem Butlerem. Nie tylko zasypuje ją prezentami, ale także dostarcza rozrywki w „żałobie”.
Zawiłe losy Scarlett i Rhetta w końcu znajdą finał przed ołtarzem. Dla niej będzie to co prawda trzecie małżeństwo, ale zapewne najważniejsze. Rhett jest gotów dać swojej wybrance absolutnie wszystko. Pragnie ją rozpieszczać, dlatego wznosi dla niej najbardziej olśniewający dom w Atlancie, który przepychem ma przewyższać wszystkie domy w okolicy. Faktycznie można powiedzieć, że jest wybujały i ostentacyjny. Wystarczy wspomnieć imponującą klatkę schodową z czerwonym dywanem, na której później rozegrają się dramatyczne sceny.
Ta przestrzeń aż ocieka bogactwem. Mamy tu rzeźbioną balustradę, kryształowe świeczniki żyrandol, złocone ramy obrazów, żakardowe tapety i w końcu wielki witraż wieńczący schody. Niemniej spektakularnie prezentuje się sypialnia Scarlett.
Wielkie, misternie dekorowane łóżko z baldachimem stoi na podeście, co tworzy niemal królewską scenerię. Cała ściana za łóżkiem jest tapicerowana i pikowana, co tylko podkreśla jej splendor. Zdobień jest tak dużo, że wnętrze przywodzi na myśl barokowe, a może nawet rokokowe pałace. Wystarczy spojrzeć na meble, w szczególności toaletkę Scarlett czy sposób upięcia zasłon.
Ten pełen przepychu dom nie był jednak szczęśliwym miejscem dla małżonków. Gdy Rhett rozkoszował się rodzicielstwem, Scarlett coraz bardziej zamykała się w sobie i nie przestawała marzyć o Ashleyu. To w końcu doprowadziło do rozpadu relacji i nieuchronnej tragedii. Poniżej możecie jeszcze zobaczyć najpierw kołyskę, a później pokój małej Bonnie.
Trudno powiedzieć, żeby dom Rhetta i Scarlett był urządzony w dobrym guście. Był celowo przesadzony i do granic możliwości ostentacyjny. Dla Rhetta był to sposób na okazanie uczucia Scarlett. Chciał ją i córkę otaczać zbytkiem, co jednak nie dało żadnej ze stron szczęścia.
Wszystkie domy z „Przeminęło z wiatrem” to konstrukcje godne podziwu. Zostały dopracowane pod każdym względem, żaden szczegół nie pozostawiono przypadkowi. Nie tylko cieszą oko, ale wnoszą kolejną warstwę znaczeniową do filmu. Te precyzja i rozmach są warte najwyższego szacunku dla autorów. Przy tym udało się scenografom podkreślić odrębność każdego z domów. Każdy ma inny charakter, i to zdecydowanie przemawia na ich korzyść. Te wnętrza zresztą są już nierozerwalną częścią historii kina.
Nie tylko hollywoodzkie gwiazdy chronią swoją prywatność i dbają o to, by ich domy stanowiły…
Filmy młodzieżowe to jeden z najtrudniejszych gatunków filmowych. Opowiadają o młodych ludziach, nastolatkach, ale tworzą…
Seriale o bogaczach i życiu w luksusie cieszą się dużą popularnością. Okazuje się, że miliony…
Pola lawendy w okresie kwitnienia tworzą piękne fioletowe krajobrazy. To dla nich tysiące ludzi co…
Lawendowe pola to jeden z symboli Prowansji - słynnego regionu na południu Francji. Tworzą one…
W trakcie wakacji, gdy jest upalnie, a promienie słoneczne wyraźnie rozgrzewają naszą skórę, łatwo jest…
View Comments
Po tylu zdjęciach mam ogromną ochotę wreszcie obejrzeć ten film :P Taki klasyk, a ja jeszcze jakoś nie miałam okazji :P
Wielkie zaniedbanie ;) To pewnie dlatego, że trwa aż 3 godziny...