Estetyka filmów Wesa Andersona jest wyrazista i niemal niezmienna od lat. Dlatego pod względem wizualnym jego najnowszy film „Asteroid City” dla nikogo nie powinien być zaskoczeniem. Pastelowa scenografia w duchu retro to integralny element fabuły i budowania nastroju. Warto przyjrzeć się jej bliżej.
We Anderson przyzwyczaił już widzów, że jego filmy wyglądają w określony sposób. Mają rygorystycznie narzuconą estetykę, której podlegają kompozycja, kolorystyka i wszelkie inne elementy wizualne. Nie inaczej jest w przypadku jego ostatniej produkcji, filmu „Asteroid City”.
Dowiedz się więcej: Wes Anderson mistrz wizualnej kreacji
Akcja filmu „Asteroid City” rozgrywa się w 1955 roku w fikcyjnym pustynnym miasteczku, w którym odbywa się coroczna konwencja Junior Stargazer — kosmicznych kadetów. Senne miasteczko ożywa, kiedy niespodziewanie wydarzenie zostaje zakłócone. Na ekranie — jak to zwykle u Wesa Andersona — pojawia się plejada gwiazd. W obsadzie znaleźli się m.in. Scarlett Johansson, Tom Hanks, Jason Schwartzman, Bryan Cranston, Jeffrey Wright, Steve Carell, Hope Davis czy Maya Hawke. Zostali oni niejako „wrzuceni” w wyjątkowo stylową scenografię, za którą odpowiadał wieloletni współpracownik Andersona, scenograf Adam Stockhausen.
Stockhausen pracował z Andersonem przy jego pięciu wcześniejszych filmach, w tym przy komediodramacie, „Kochankowie z księżyca”. Magazyna „The Film Stage” napisał: „Dzięki scenografowi Adamowi Stockhausenowi, „Asteroid City” samo w sobie jest cudem designu. Czaruje zróżnicowanymi kolorami i planami tak skomplikowanymi, jakie tylko można zobaczyć”. Kolejny periodyk, „Film School Rejects”, sugeruje, że film zasługuje na „powtórne obejrzenie, aby w pełni docenić wspaniałe dzieło Stockhausena, które jest pełne psotnych szczegółów”. Po takich rekomendacjach warto przyjrzeć się bliżej „Asteroid City” od strony wizualnej.
Wes Anderson miał konkretną wizję, jak „Asteroid City” powinno wyglądać. Zadaniem Adama Stockhausena było tę wizję urzeczywistnić. Scenograf był nawet gotowy zbudować całość od zera włącznie z krajobrazem. Tytułowe miasto miało wyglądać, jakby było zlokalizowane w stanie Utah lub Arizonie. W tle miały majaczyć czerwone góry i skały. Wielką inspiracją dla Andersona była Monument Valley. Na miejsce zdjęć rozważano kilka lokalizacji, w tym Death Valley w stanie Kalifornia i studio filmowe Cinecittà pod Rzymem. Każde z tych miejsc miało jednak trudne do przeskoczenia wady. Ostatecznie wybór padł na hiszpańskie miasteczko Chinchón pod Madrytem. Idealnie płaski teren pozwalał budować ekipie, co tylko chciała. Bliskość dużej metropolii była kolejną zaletą.
Inspiracji do scenografii filmu „Asterodi City” Stockhausen szukał w kinie i nie tylko. Niektóre odniesienia filmowe są bardzo specyficzne, na przykład okna w jadalni w filmie „Niagara”. Niektóre są bardziej ogólne. Stockhausen opowiada:
Przyjrzeliśmy się „Kiss Me, Stupid” Billy’ego Wildera, szukając pomysłu na stworzenie tego całkowicie fikcyjnego miejsca. Film Wildera został w dużej mierze nakręcony na jednej scenie ze stacją benzynową pośrodku. Reszta miasta to obraz. Było to inspirujące, jeśli chodzi o sztuczność świata „Asteroid City”. Przyjrzeliśmy się także „Ace in the Hole” Wildera, kiedy karnawał przybywa do miasta, oraz „It Happened One Night”, jeśli chodzi o sposób, w jaki organizuje tor motorowy. Z biegiem czasu ułożyliśmy słowniczek wszystkich rzeczy potrzebnych do stworzenia miasta.
I tak zbudowano jadłodajnię, garaż i motel, jak prawdziwe budynki, a góry, głazy i skały również są dziełem scenografów.
Kolejnym krokiem było opracowanie palety kolorystycznej dla „Asteroid City”. Ta została opracowana dość wcześnie. „Wesa przyciągnęła czerwona ziemia i skały, które widać na zdjęciach z Południowego Zachodu USA, np. z Monument Valley wykonane w podczas zmierzchu. Światło jest wtedy bardzo ciepłe, a czerwień ziemi potęgowana jest przez zachodzące słońce. Od samego początku Wes bardzo jasno określał kolor ziemi i skał” – wyjaśnia Stockhausen. W dalszym procesie zaczęli dodawać kolejne barwy i sprawdzać, jak na siebie oddziaływają.
Największym wyzwaniem dla twórców „Asteroid City” było „zbudowanie” krajobrazu, czyli gór i skał. Aby osiągnąć hiperrealistyczny efekt, zastosowano wymuszoną perspektywę. Jest to rodzaj złudzenia optycznego, które powoduje, że dany obiekt wydaje się być położony bliżej lub dalej, albo być mniejszy lub większy niż w rzeczywistości. Efekt osiąga się m.in. przez odpowiednie ustawienie kamery, obiektów i skalę dekoracji. Osoby fotografujące się z krzywą wieżą w Pizie, tak aby wyglądały, jakby ją podtrzymywały, też stosują zasady wymuszonej perspektywy. Dzięki optycznym trikom, filmowe miasto wygląda, jakby było zbudowane na bezkresnej pustyni, z gigantycznymi skałami na horyzoncie, mimo że wszystko kręcono na planie wielkości boiska piłkarskiego. Stosowanie wymuszonej perspektywy, wymagało ścisłej współpracy działu scenograficznego z operatorskim.
Po realizacja scen plenerowych wszystko inne wydawało się już proste. Samo miasteczko miało wyglądać niemal jak pocztówka z Ameryki lat 50. I to się udało znakomicie. Ekipa Stockhausena zadbała o każdy, choćby najmniejszy detal. Rzeczy, których nie udało się znaleźć z epoki, zostały pieczołowicie odtworzone.
Na potrzeby czarno-białych scen rozgrywających się na nowojorskiej scenie ekipa zaanektowała małe teatry w sąsiednich miastach. Podobnie jak w przypadku „Kurier francuski”, kręconym w mieście Angouleme we Francji, produkcja kończyła się w nieoczekiwanych miejscach – między innymi w magazynie czosnku. „Szczerze mówiąc, nigdy do końca nie wiadomo, czy to zadziała” — mówi Stockhausen o płynnym walcu projektowania i konstrukcji, który pojawia się w każdym filmie Andersona.
Można zaryzykować stwierdzenie, że zarówno scenografia, jak i sposób realizacji „Asteroid City” są dość oldschoolowe. Wes Anderson unika obrazu generowanego komputerowo i niemal z tęsknotą spogląda na rzemieślniczy styl pracy poprzednich generacji filmowców. Dla ekipy realizacyjnej to jednocześnie wyzwanie i szansa. Mogą bowiem sprawdzić swoje umiejętności, ale też przetestować własną kreatywność. W takim stylu pracy nie ma drogi na skróty. Efekty jednak mówią same za siebie — warto podjąć wysiłek. Pod względem estetycznym „Asteroid City” już można zaliczyć do grona najlepszych dzieł Andersona, tuż obok „Grand Budapest Hotelu” i „Kochanków z księżyca”.
Nie tylko hollywoodzkie gwiazdy chronią swoją prywatność i dbają o to, by ich domy stanowiły…
Filmy młodzieżowe to jeden z najtrudniejszych gatunków filmowych. Opowiadają o młodych ludziach, nastolatkach, ale tworzą…
Seriale o bogaczach i życiu w luksusie cieszą się dużą popularnością. Okazuje się, że miliony…
Pola lawendy w okresie kwitnienia tworzą piękne fioletowe krajobrazy. To dla nich tysiące ludzi co…
Lawendowe pola to jeden z symboli Prowansji - słynnego regionu na południu Francji. Tworzą one…
W trakcie wakacji, gdy jest upalnie, a promienie słoneczne wyraźnie rozgrzewają naszą skórę, łatwo jest…