Film „Jestem miłością” to dramat, w którym emocje są starannie dozowane. Równie starannie dozowanie są luksus i bogactwo w domu głównych bohaterów. Jest on bowiem wizualizacją pojęcia powściągliwa elegancja.
Film „Jestem miłością” reżysera Luki Guadagniniego to opowieść o uczuciach w świecie konwenansów i o wysublimowanym pięknie w dobie ostentacji. Główną bohaterką dramatu jest pochodząca z Rosji Emma (w tej roli znakomita Tilda Swinton) żona Eduarda Recchiego, głowy potężnego rodu z Mediolanu. Majątek w tej rodzinie przechodzi z pokolenia na pokolenie, a posiadanie pieniędzy jest wpisane w ich jestestwo. Choć nie epatują bogactwem, to film w dużej mierze skupia się właśnie na materialnej stronie życia Recchich. Najważniejszą jego częścią jest rozległa willa w sercu Mediolanu. To ona stanowi centrum rodzinnego życia, a w końcu także scenę dramatu.
– Napisałem scenariusz, który wymagał domu w kształcie kostki z marmuru, z dużą klatką schodową i ostrymi powierzchniami – relacjonuje reżyser Luca Guadagnino. Chodziło o dom, który sugerowałaby wielkie bogactwo, ale także powściągliwą wrażliwość. Poszukiwania idealnej przestrzeni trwały kilka lat i zakończył je przypadek. Guadagnino przeglądał pismo architektoniczne, w którym zobaczył zdjęcie mediolańskiej willi. – Dom odzwierciedlał obsesyjną perfekcyjność i zamiłowanie do szczegółów, które są typowe dla włoskiej burżuazji – mówi reżyser, i dodaje: – To było to!
Dom, który wypatrzył to Villa Necchi Campiglio w Mediolanie. Budynek został zaprojektowany przez włoskiego architekta Piero Portaluppiego i wzniesiony w latach 1932-1935 dla Angelo Campiglioniego, jego żony Giginy Necchi i jej siostry Neddy. Jak się okazało faktyczni właściciele domu oraz filmowi bohaterowie zdradzają liczne podobieństwa. Rodzina Necchi w pierwszej połowie XX wieku była ważnym producentem wyrobów żeliwnych i emaliowanych; rodzina Recchich włókienniczych. W obu przypadkach willa miała być zarówno domem, jak i symbolem statusu, przy czym dzika ostentacja nie leżała w guście żadnej z rodzin.
Necchi i Campiglio byli dalecy od wzniesienia kolejnego suto dekorowanego pałacu, jakich pełno w Mediolanie. – Stare pieniądze zawsze idą w parze z wielkim urokiem. Ich prawdziwy sukces to sprawienie, żeby inni uwierzyli, że pieniądze nie istnieją. Dlatego luksus, tak jak większość ludzi go postrzega, w tym domu tak na prawdę nie istnieje – komentuje reżyser.
Szyk, elegancja, ale i dyskrecja miały charakteryzować dom rodziny Necchi-Campiglio. Na autora swojej willi wybrali innowacyjnego i ekstrawaganckiego architekta Piero Portaluppiego, którego styl odpowiadał progresywnemu smakowi zleceniodawców. Wzniósł on kubiczną bryłę z uporządkowaną fasadą wyłożoną marmurem. Forma budynku była ascetyczna i zimna, a jednocześnie nowoczesna i imponująca. Szybko zdobyła uznanie współczesnych, stając się najważniejszym osiągnięciem w karierze Portaluppiego. Willa na nowo zdefiniowała pojęcie luksusu i stała się symbolem statusu dla rodzących się odważnych elit Włoch. Do tego posiadała kort tenisowy, garaż i pierwszy w Mediolanie basen z podgrzewaną wodą.
Portaluppi zaprojektował także wnętrza. Wprowadził racjonalny układ pomieszczeń zintegrowany z dyskretnym systemem przejść i korytarzy przeznaczonych dla służby. Zaprojektował strzeliste pokoje ze sztukateriami na sufitach. Ściany w reprezentacyjnych pokojach ozdobił marmurem, z kolei podłogi pokrył drewnianym parkietem. Całość dopełnił ciężkimi, przesuwanymi drzwiami, utrzymanymi w duchu art deco, które oddają zarówno atmosferę świetności, jak i dyscypliny w ścisłym tego słowa znaczeniu.
Villa Necchi Campiglio szybko stała się znana jako miejsce intensywnego życia towarzyskiego. Siostry Necchi w swojej miejskiej oazie z otwartymi ramionami witały sąsiadów, zagranicznych gości, artystów i polityków. Nic dziwnego, dom był wręcz stworzony do prywatnych przyjęć. Budynek nie wychodzi bezpośrednio na ulicę. Do drzwi wejściowych prowadzi ścieżka biegnąca od portierni między wysokimi drzewami. Do tego wysoki mur oddziela posiadłość od sąsiadów, odzwierciedlając takt, z jakim rodzina Necchi-Campiglio prowadziła swoje prywatne życie. Co ciekawe willa posiada także sekretny tunel, który biegnie pod ogrodem od bramy do domu. Stał się on źródłem wielu plotek, a o jego przeznaczeniu wielokrotnie spekulowała mediolańska prasa (podobnie jak o samych przyjęciach odbywających się w willi). W rzeczywistości tunel został wzniesiony dla służby, jako połączenie serwisowe. Później jednak był wykorzystywany także dla utrzymania prywatności gości sióstr Necchi, w tym pierwszego konsula Anglii, konsula Holandii (który przez pewien czas mieszkał w willi), a później także przedstawicieli reżimu wojskowego.
Oficjalnie rodzina nie była związana z Mussolinim i nie zdradzała sympatii faszystowskich. Jednak prowadzenie biznesu wymuszało na nich utrzymywanie relacji zawodowych z faszystami, co potwierdza wizyta Mussoliniego w odlewni Necchich. W końcu willa została przejęta przez władze i w 1943 roku dom stał się siedzibą Partii Faszystowskiej – w tym czasie rodzina mieszkała na wsi.
Necchi po wojnie odzyskali swoją posiadłość i od razu zdecydowali się na zmianę wystroju. Rodzina zatrudniła dekoratora Tomaso Buzziego, który przerobił zimne wnętrza willi. Buzzi odchodząc od powściągliwego modernizmu, wprowadził ozdobne kominki, dekoracyjne gobeliny, dywany i boazerie, a także antyki w klasycyzującym stylu. W czasie renowacji wprowadzono również dzieła pochodzące z dwóch, znanych w Mediolanie kolekcji sztuki. Obiekty dekoracyjne i malarstwo XVIII-wieczne zostały podarowane przez Alighiera i Emilietta De’ Micheli. Natomiast ze zbiorów Claudii Gian Ferrari pochodzą obrazy, rzeźby i meble z początku XX wieku, w tym płótna de Chirico.
Z perspektywy czasu zmiany Buzziego budzą wśród purystów kontrowersje. Guadagnino z kolei ocenił te dodatki jako tandetne. Jednak zabieg sióstr Necchi i ich dekoratora był celowy. We Włoszech modernizm kojarzony był z architekturą faszystowską, a po wojnie nikt nie chciał być utożsamiany z reżimem. W tym kontekście zmiana wystroju była bardziej gestem symbolicznego odcięcia się od kłopotliwej przeszłości niż zabiegiem stylowym.
W takiej formie dom przetrwał do 2001 roku. Wówczas zmarła jego ostatnia mieszkanka – Gigina Necchi, miała 99 lat. Jako że żadna z sióstr nie miała dzieci, dom stał się własnością włoskiego narodowego funduszu na rzecz zachowania zabytków. W 2008 roku, po renowacji willę otworzono dla publiczności, a za sprawą filmu „Jestem miłością” mógł ją zobaczyć cały świat.
Guadagnino nie chciał pokazać willi jak mauzoleum. – Musieliśmy uczynić z tego budynku dom dla rodziny, nie tylko piękny i imponujący, ale także praktyczny i prawdziwy – wyjaśnia reżyser. Dlatego wraz z dekoratorką Francescą Di Mottola poczynił pewne zmiany. Do wnętrz wprowadzono rośliny, zrezygnowano z nadmiaru antyków, część z nich zastępując prostymi, współczesnymi sprzętami. Z holu głównego usunęli rzeźbę, zastępując ją roślinami, z kolei ze ścian jadalni zdjęto większość gobelinów, pozostawiając tylko dwa.
Właśnie surowa i imponująca jadalnia wydaje się najważniejszym pomieszczeniem, przynajmniej z punktu widzenia filmowej narracji. Posiłki są istotnym składnikiem życia rodzinnego i towarzyskiego Recchich. Emma jest wymagająca jeśli chodzi o kulinarne standardy. Ale nacisk nie jest tu kładziony na afirmację zmysłowości i życia poprzez jedzenie, a na ceremonię i rytuały. Posiłek urasta tutaj do rangi świeckiego obrzędu. Jako taki musi mieć stosowną oprawę – wyłożone marmurem ściany, kryształowy żyrandol, stół na 16 osób i w końcu zastawę. Wygląd stołu, jego nakrycie jest już ucztą samą w sobie – porcelana, kryształy, srebra, obrusy; a przygotowanie kolacji – aktem twórczym. Emma z wdziękiem i konsekwencją dyryguje orkiestrą kucharzy i kelnerów, tworząc piękną symfonię obrazów i smaków.
Jadalnia została połączona systemem korytarzy z pomieszczeniami gospodarczymi i kuchnią. Dzięki temu służba może dyskretnie przemieszczać się po domu, nie rzucając się w oczy gościom.
W przeciwieństwie do reprezentacyjnych pomieszczeń, pokoje prywatne mieszkańców zostały urządzone w sposób bardzo prosty. Jednak i tam nie brak oznak statusu np. w postaci dizajnerskich przedmiotów jak lampa Tizio, projektu Richarda Sappera z 1972 roku w pokoju córki Emmy. Takich smaczków można doszukać się znacznie więcej. Wszystkie składają się na obraz życia dostatniego, ale i pełnego klasy oraz wyrafinowania.
Między filmową rodziną Recchich, a faktyczną Necchich można znaleźć wiele analogii, i to nie tylko w zbliżonym brzmieniu nazwisk. Z łatwością można sobie wyobrazić życie i jednych, i drugich w tym samym marmurowym pałacu, toczące się od jednego przyjęcia do drugiego. Konwenanse musiały uwierać obie rodziny, ale żadna nie wyszła poza ich ramy. Tylko Emma Recchi odważyła się porzucić świat, który tak długo współtworzyła. Wiedziona uczuciem, po stracie ukochanego syna opuściła willę, która po tragedii był dla niej bardziej jak więzienie niż dom. Jej dramat brzmiałby z pewnością inaczej w innym otoczeniu. Chłodna willa stanowiła znakomite tło. Zresztą własna historia posiadłości z pewnością kryje wiele tajemnic pozostawionych przez pierwszych właścicieli. Być może równie dramatycznych i kipiących emocjami.
[stextbox id=”info”]SKŁADNIKI STYLU:
– szlachetne materiały – marmur, kryształy, drewno,
– zawężona, ciepła gama kolorystyczna,
– jakość ponad ilość – ograniczona liczba mebli, bibelotów, etc.,
– wysokie pomieszczenia i szerokie przejścia między pokojami,
– drzwi przesuwane zamiast tradycyjnych,
– dbałość o detal,
– liczne obiekty sztuki we wnętrzach – obrazy, rzeźby. [/stextbox]
Źródła zdjęć: Gutek Film, www.casemuseomilano.it
Nie tylko hollywoodzkie gwiazdy chronią swoją prywatność i dbają o to, by ich domy stanowiły…
Filmy młodzieżowe to jeden z najtrudniejszych gatunków filmowych. Opowiadają o młodych ludziach, nastolatkach, ale tworzą…
Seriale o bogaczach i życiu w luksusie cieszą się dużą popularnością. Okazuje się, że miliony…
Pola lawendy w okresie kwitnienia tworzą piękne fioletowe krajobrazy. To dla nich tysiące ludzi co…
Lawendowe pola to jeden z symboli Prowansji - słynnego regionu na południu Francji. Tworzą one…
W trakcie wakacji, gdy jest upalnie, a promienie słoneczne wyraźnie rozgrzewają naszą skórę, łatwo jest…