Fizyczny świat „Zaginionej dziewczyny” odzwierciedla świat bohaterów, którzy za fasadami uśmiechu skrywają wiele brzydkich tajemnic. Ich domy to też tylko pozornie dobre budownictwo, które udaje coś lepszego niż jest w rzeczywistości.
„Zaginiona dziewczyna” to film, który w zeszłym roku elektryzował publiczność. David Fincher, autor „The Social Network” czy „Podziemnego kręgu”, ponownie zaprezentował się w wysokiej formie. Tym razem na warsztat wziął związek pary młodych, atrakcyjnych ludzi – Amy (Rosamund Pike) i Nicka (Ben Affleck). Ich życie tylko pozornie było idealne, faktycznie z ideałem miało niewiele wspólnego. Fasada szczęścia opadła, gdy Amy zniknęła, a w domu małżonków znaleziono wyraźne ślady walki. Wszystko wskazywało na to, że dom był miejscem zbrodni. Jak domniemano – morderstwa.
Nagle dom stał się dla Nicka więzieniem. Prawdziwe pytanie jednak brzmi, czy nie był nim już wcześniej? Budynek ten niewątpliwie był świadkiem zbrodni, sam jednak nie był bez winy. Reprezentuje bowiem typ budownictwa, które zyskało sobie pejoratywny przydomek McMansion. Mansion, czyli luksusowa posiadłość, została zestawiona z masową produkcją, wyrobem śmieciowym, stąd „Mc” – od sieci restauracji McDonald’s. Bo też domy określane tą nazwą, łączą ostentację z udawanym luksusem, a ich faktyczna wartość architektoniczna jest znikoma. Czy coś mogło lepiej korespondować z losami bohaterów, których życie też polegało na udawaniu?
Autorem scenografii jest Donald Graham Burt, który z Davidem Fincherem pracował wcześniej przy pięciu filmach, w tym „Ciekawym przypadku Benjamina Buttona”, za który zdobył Oscara. Burt lubi gdy scenografia jest spokojna, nieprzyciągająca uwagi, wręcz nudna. Taka też jest do pewnego stopnia w „Zaginionej dziewczynie”.
Termin McMansion pojawił się już w latach 80. XX wieku. W kolejnej dekadzie opisały go gazety: Los Angeles Times i New York Times. Domy określane tym terminem reprezentują nowe podejście do luksusu, które oznacza przeskalowanie i dekoracyjność. Są projektowane przy całkowitej ignorancji kontekstu architektonicznego, przyrodniczego i społecznego. W tego typu domach wygląd przedkłada się ponad jakość. McMansion przypominają często zlepek różnych architektonicznych elementów – palladiańskie okna, liczne kominy jak we francuskich zamkach, pilastry, lukarny i kolumnowe ganki.
W środku musi się znajdować główna sypialnia z garderobą i łazienką-spa, jadalnia i osobny pokój śniadaniowy; do tego oczywiście salon, pokazowa kuchnia i wielki garaż, będący w stanie pomieścić kilka dużych samochodów. Takie domy mają z reguły bardzo dużą powierzchnię – parter średnio liczy ponad 250 m kw. Pomieszczenia są wysokie, mają ok. 3 metrów wysokości, a hol wejściowy powinien być dwupoziomowy, obowiązkowo z efektownym żyrandolem. Coraz częściej McMansion są wznoszone nie tyle na przedmieściach, co na peryferiach miasta, terenach, których status niedawno zmieniono z rolniczego na budowlany (oznacza to niższe podatki). Zazwyczaj budowane są przez deweloperów, ale nie brakuje i indywidualnych inwestorów. Natomiast właścicielami przeważnie stają się młodzi, aspirujący ludzie w przedziale wiekowym 30-40 lat. Często są to maklerzy, prawnicy, pracownicy wielkich korporacji, ale nie tylko.
W podobnym domu mieli zamieszkać Amy i Nick. Jednak Burtowi udało się znaleźć nieco prostszą wersję, która miała wszystkie atrybuty McMansion, ale nie była zbyt obsceniczna. „Dom nie był przesadnie okazały, ale na tyle duży, że dwie osoby mogły czuć, iż jest tam zarówno bliskość i swego rodzaju odosobnienie – niewypowiedziane: ‘nie wkraczaj w moją przestrzeń, a ja nie będę wkraczać w twoją” – tłumaczy Burt. „Dom roztacza wrażenie McMansion bez bycia zbyt wulgarnym. Spodobało nam się, że ma klasyczne elementy, dzięki czemu nawiązuje do nowojorskiego mieszkania pary”.
Wnętrza zostały zbudowane w studiu w Los Angeles, przy czym za punkt wyjścia posłużył plan domu w Missouri. Wystrój jest bardzo powściągliwy, klasyczny, ale w nowoczesnym ujęciu. Kolorystyka jest stonowana: ciepła i zimna zarazem. „Stworzyliśmy rodzaj beżowego więzienia” – ocenia scenograf. Zarówno Burtowi jak i Fincherowi zależało na tym, żeby rzeczy i kolory nie rozpraszały za bardzo widzów, nie rzucały się w oczy. „Wyrównany ton całego domu, pozwolił zachować spójność przestrzeni – napięcia musiały pozostać w relacjach między ludźmi” – mówi Burt.
W efekcie powstały wnętrza, których styl sam scenograf określa jako fałszywa elegancja. Bo też drewniane gzymsy, to tak naprawdę MDF, a klatka schodowa tylko pozornie jest spiralna, w rzeczywistości jest jedynie zakrzywiona. Te wszystkie elementy sprawiają, że wyczuwa się tu pewną sztuczność i dyskomfort.
Wnętrza są jednak obiektywnie ładne, ale bezosobowe, niczym dom pokazowy. Brakuje osobistych przedmiotów personalizujących przestrzeń. Największe wrażenie wywiera kuchnia łącząca klasykę i nowoczesność. Jest duża, przestronna i doskonale wyposażona. Kuchnia, jak i pozostałe pomieszczenia, zostały bezbłędnie skomponowane – nie ma tu miejsca na przypadek. Nawet detektyw po przybyciu do domu po zgłoszeniu przez Nicka zaginięcia żony, stwierdza, że „miejsce zbrodni wygląda zbyt idealnie”.
W filmie pojawia się jeszcze jeden dom – bogatego przyjaciela Amy, Desiego Collinsa (Neil Patrick Harris). To w nim kobieta się ukrywała. Jest to okazała posiadłość położona nad samym jeziorem, także w okolicy miasta Cape Girardeau. Budynek nawiązuje do architektury rezydencjalnej Franka Lloyda Wrighta, zresztą zaprojektował go jeden z uczniów architekta. Jednak pod wieloma względami odbiega od założeń architektonicznych Wrighta, choć udaje, że nie.
Oba domy doskonale wpisują się w przewodni temat filmu – fasadowości, fałszu życia. Wszak oba coś udawały, tak jak główni bohaterowie. Dlatego w tym przypadku nie zachęcam do naśladowania stylu filmowych domów, a przestrzegam 😉
Nie tylko hollywoodzkie gwiazdy chronią swoją prywatność i dbają o to, by ich domy stanowiły…
Filmy młodzieżowe to jeden z najtrudniejszych gatunków filmowych. Opowiadają o młodych ludziach, nastolatkach, ale tworzą…
Seriale o bogaczach i życiu w luksusie cieszą się dużą popularnością. Okazuje się, że miliony…
Pola lawendy w okresie kwitnienia tworzą piękne fioletowe krajobrazy. To dla nich tysiące ludzi co…
Lawendowe pola to jeden z symboli Prowansji - słynnego regionu na południu Francji. Tworzą one…
W trakcie wakacji, gdy jest upalnie, a promienie słoneczne wyraźnie rozgrzewają naszą skórę, łatwo jest…
View Comments
Rewelacyjny artykuł! Dziękuję!