Jest to jeden z tych filmów, w których ubrania nie tylko budują postać, ale same odgrywają główną rolę, a nawet więcej. Giorgio Armani ubierając w „Amerykańskim żigolaku” Richarda Gere’a, nauczył heteroseksualnych Amerykanów jak się ubierać.
Trudno znaleźć film, który miałby silniejszy wpływ na współczesną modę męską niż „Amerykański żigolak”. To on zdefiniował styl całej dekady i wyznaczył nowy kanon elegancji. Wszystko za sprawą dwóch osób – Giorgio Aramniego i Richarda Gere’a.
Gere wcielił się w bodajże najsłynniejszą męską prostytutkę w historii kina i popkultury w ogóle, a do tego znakomicie ubraną. Przez dwie godziny paraduje na ekranie w każdej możliwej linii ubrań z kolekcji Aramniego: formalnej, pół-formalnej, casual, dziennej, wieczorowej i tak dalej. Występuje przed lustrem, przebierając wśród kolekcji luźnych marynarek, dobierając do nich krawaty i koszule. Aktor zafundował tym samym marce GA najlepszy z możliwych pokazów mody.
Giorgio Armani tym filmem zapoczątkował i poprowadził rewolucję w męskim krawiectwie lat 80. Na nowo zdefiniował męski garnitur, usuwając obowiązkowe wcześniej poduszki na ramionach, uzyskując lżejszą, bardziej miękką sylwetkę. To, w połączeniu z nietypowymi wyborami tkanin i odważnymi kolorami, nadało ton nowemu stylowi w modzie. Jego ubrania zdobyły popularność zarówno wśród mężczyzn, jak i kobiet, a logo GA stało się synonimem luksusu i dyskretnej elegancji. Sukces jaki osiągnął Armani nie byłby jednak możliwy bez „Amerykańskiego żigolaka” i Richarda Gere’a.
Wygląd głównego bohatera – Juliana Kay’a, jest ważnym składnikiem jego wizerunku. Julian ma o sobie wysokie mniemanie, jest narcyzem, widać to w sposobie w jaki się porusza, mówi, odnosi do innych. Chce żeby ludzie go zauważali, tak samo jak on ich ignoruje. Ubrania Juliana (a także wszystkie dodatki od bielizny po okulary przeciwsłoneczne) miały wyrażać ambicje jego narcystycznego charakteru. W słynnej scenie, w której dobiera krawaty i koszule do marynarek, jest oczywiste, że Julian uwielbia swoje ubrania.
[stextbox id=”video”]SCENA, W KTÓREJ JULIAN KAY ZESTAWIA UBRANIA:[/stextbox]
Armani stworzył dla niego szafę luksusową, ale nie ostentacyjną, elegancką i stylową, ale która nie krzyczy „jestem ofiarą mody”. Włożył do niej sportowe marynarki w stonowanych odcieniach, jasne koszule, doskonale skrojone garnitury i krawaty w każdym możliwym deseniu. Warto zwrócić uwagę na sposób w jaki Armani dobrał kolorystykę. Zastosował wyraziste, ale nie krzykliwe odcienie. Połączył subtelne błękity z brązami, szarościami, turkusem itd. Do tego sięgnął po nietypowe jak na tamte czasy tkaniny – głównie len.
Armani nie był pierwszym projektantem pracującym dla kina. Ale to Armani i Ralph Lauren – który zaprojektował kostiumy niemal całej obsady „Wielkiego Gatsby’ego” z 1974 roku, a później „Annie Hall” – najskuteczniej używali filmów do swoich celów. Być może nawet „Amerykański żigolak” stanowił najefektywniejszą promocję marki w historii. Film pomógł wprowadzić mającą zaledwie pięć lat firmę Armaniego na amerykański rynek. Według magazynu „Vogue” w roku premiery światowa sprzedaż ubrań z logo GA osiągnęła wartość 120 mln dolarów. Armani miał wówczas świętować swój sukces w legendarnym Studio 54, gdzie urządził White Party ze sztucznym śniegiem i z deszczem cekinów. Do tego, jak głosi plotka, Richard Gere do dziś może wejść do dowolnego sklepu Armaniego na całym świecie i za darmo dokonać dowolnych zakupów. W końcu z wykreowanym na ekranie stylem widzowie nie identyfikowali bohatera filmu – męską prostytutkę, a Richarda Gere’a. I o to chodziło Armaniemu – ubieraj się jak gwiazda, a nie postać, którą gra.
Po sukcesie „Amerykańskiego żigolaka” Giorgio Armani jeszcze wielokrotnie współpracował w kinem. Między innymi zaprojektował kostiumy do takich filmów jak: „Pociecha od obcych” (1990), „Mężowie i kochankowie” (1991), „Piękny obiekt pożądania” (1991) czy „Wysokie obcasy” (1991). Poza ekranem jest jednym z ulubionych projektantów gwiazd. Jego ubrania należą do najczęściej noszonych na czerwonym dywanie. W tym roku Armani świętuje swoje 80 urodziny.
Choć bez wątpienia to Richard Gere i jego styl odgrywają pierwsze skrzypce na ekranie, to nie można pominąć milczeniem Lauren Hutton. Hutton wcieliła się w Michelle Stratton, bogatą i nieszczęśliwą w małżeństwie gospodynię domową, która zakochuje się w Julianie. Aktorka nosiła minimalistyczne kreacje, w typowo amerykańskim stylu, które znakomicie podkreślały jej naturalną urodę. Hutton prezentowała głównie ubrania od Basile, które wyraźnie nawiązywały do szykownego stylu Armaniego. Michelle prawie w ogóle nie nosiła biżuterii, wybierała klasyczne kroje i stonowaną kolorystykę. Najbardziej pamiętny jest szary trencz, w którym po raz pierwszy przyszła do mieszkania Juliana. Niezależnie jednak od tego czy miała na sobie wieczorową suknię, jeansy czy sweter, była pełna swobody, niewymuszonego luzu i nade wszystko klasy. Warto nadmienić, że styl wykreowany na ekranie, pozostawał w zgodzie z osobistym stylem i smakiem Hutton.
Nie tylko hollywoodzkie gwiazdy chronią swoją prywatność i dbają o to, by ich domy stanowiły…
Filmy młodzieżowe to jeden z najtrudniejszych gatunków filmowych. Opowiadają o młodych ludziach, nastolatkach, ale tworzą…
Seriale o bogaczach i życiu w luksusie cieszą się dużą popularnością. Okazuje się, że miliony…
Pola lawendy w okresie kwitnienia tworzą piękne fioletowe krajobrazy. To dla nich tysiące ludzi co…
Lawendowe pola to jeden z symboli Prowansji - słynnego regionu na południu Francji. Tworzą one…
W trakcie wakacji, gdy jest upalnie, a promienie słoneczne wyraźnie rozgrzewają naszą skórę, łatwo jest…