„Włoskie wakacje” to idealny film na lato. Osadzony w malowniczej Toskanii jest zapisem remontu starego domu w wykonaniu ojca i syna. Przywracają do życia nie tylko nadszarpnięte zębem czasu mury, ale także będące w ruinie relacje. Wydaje się jednak, że to architektura odgrywa pierwsze skrzypce.
Nie oszukujmy się, film „Włoskie wakacje” to nie jest wielkie kino. Na szczęście jest to kino, na które szalenie przyjemnie się patrzy. Akcja obrazu jest bowiem osadzona w malowniczej Toskanii, która szczególnie teraz otoczona jest aurą melancholijnej tęsknoty. Do tego główni bohaterowie podejmują się renowacji zaniedbanego domostwa, która to ma pomóc w naprawieniu ich własnych życiorysów. Wielu powie, że pobrzmiewają w tym echa „Pod słońcem Toskanii”. Być może. Nie zmienia to jednak faktu, że remontowych przygód na ekranie i metamorfoz starych domów nigdy dość!
Przeczytaj także: Toskania w filmach. Produkcje, które rozsławiły włoski region
Film „Włoskie wakacje” to opowieść o ojcu i synu – Robercie i Jacku. Co ciekawe, w ekranowych bohaterów wcieliła się faktyczna para – ojciec i syn: Liam Neeson i Michael Richardson. Jack jest młodym rozwodnikiem, który dowiaduje się, że rodzina jego byłej żony sprzedaje biznes, w którym jest zatrudniony. Mężczyzna nie dość, że traci żonę, to jeszcze pracę. Żeby szybko podreperować swoją sytuację finansową, postanawia namówić ojca do sprzedaży rodzinnego domu we Włoszech. Posiadłość należała do matki Jacka, która zmarła, gdy ten był jeszcze dzieckiem. Na marginesie, aktor w prawdziwym życiu doświadczył podobnej straty. Jego matka, Natasha Richardson, zmarła w 2009 roku w wypadku narciarskim.
Mimo iż Robert nie jest w najlepszych stosunkach z synem, przystaje na jego pomysł. Gdy jednak docierają do Toskanii, ich oczom ukazuje się zupełnie inny widok domu, niż go pamiętali. Domostwo popadło w ruinę. O szybkiej sprzedaży nie ma nawet co śnić. Jeśli zależy im na zysku, konieczny jest remont, i to generalny.
Bohaterowie „Włoskich wakacji” podejmują decyzję o remoncie, który zresztą planują przeprowadzić samodzielnie. Na ekranie możemy obserwować ich zmagania z upartym domostwem. Powoli jednak doprowadzają budynek do porządku. Właśnie ów dom urasta do rangi samodzielnego bohatera filmu.
Znalezienie właściwego budynku do filmu było więcej niż ważne. Nie ma co ukrywać, bez niego nie byłoby „Włoskich wakacji”. Zadanie to zostało powierzone brytyjskiemu scenografowi, do tej pory specjalizującemu się w telewizyjnych formatach, Steviemu Herbertowi. Wraz z ekipą szukał budynku, który nie byłby zbyt nowy, dawał wrażenie intymności i nie miał basenu, co w zamożnej okolicy Toskanii, gdzie większość domów miała takie udogodnienia, wcale nie było zadaniem prostym. Poszukiwania trwały aż sześć miesięcy. Na szczęście Herbert znalazł budynek, który widzimy na ekranie. Jest położony nieopodal miejscowości Monticchiello znajdującej się na południe od Sieny. Monticchiello samo w sobie jest malowniczym miastem, które słynie ze starej zabudowy i winnic. Tam zresztą kręcono wiele scen do filmu.
Jak Herbert przyznał w wywiadach, z zewnątrz Villa Fontanelle była idealna, dokładnie taka, jakiej szukał. Obecnie posiadłość należy do uznanego włoskiego architekta i projektanta wnętrza, kilka razy nawet pojawiała się we włoskich magazynach wnętrzarskich. Jak się jednak okazuje, w rzeczywistości ma basen, którego Herbert tak nie chciał, na szczęście jest tak zlokalizowany, że „nie wchodził” w kadr.
Po raz ostatni villa przechodziła renowację w latach 70. lub 80. Na potrzeby filmu należało jedynie „podniszczyć” parę elementów. Natomiast, jeśli chodzi o wnętrza, to te zostały zbudowane przez ekipę wewnątrz owego domu. Zarówno wnętrza jak i fasada były stopniowo remontowane przez filmowców w trakcie kręcenia zdjęć, tak jakby to robili filmowi Robert i Jack.
Głównym punktem domu jest wielki mural na ścianie salonu namalowany prze Roberta. Po śmierci żony został odnoszącym sukcesy artystą. Dekoratorka, Gina Cromwell, wyjaśnia, że stworzył go jako wyraz bólu. Dla zachowania autentyczności, o wykreowanie muralu poproszono brytyjską artystkę, Annie Rose Fiddian-Green. Do tego namalowała wiele obrazów Roberta, które widzimy w trakcie całego filmu. Samo wykreowanie muralu zajęło kilka dni. Dzieło ma grubą, wielowarstwową fakturę. Było ono wyrazem żałoby i wściekłości Roberta po starcie żony. Dlatego jest to obraz niezwykle ekspresyjny.
Zapewne mural to najbardziej charakterystyczny element domu przed remontem. Po nie pozostanie już po nim ani śladu. Ojciec z synem oczywiście nie dali by rady wyremontować wielkiego domostwa samodzielnie. Z pomocą przyszli im okoliczni mieszkańcy. Wśród nich Jack znalazł nawet bratnią duszę.
To, jak bohaterowie wyremontowali dom, pokazuję jedynie na powyższym zdjęciu. Resztę pozwolę wam już odkryć samodzielnie podczas seansu filmowego. Za to poniżej znajdziecie kilka zdjęć, jak wyglądają rzeczywiste wnętrza Villa Fontanelle, którą zresztą można wynająć. Jeśli więc ktoś chciałby przeżyć własne włoskie wakacje, niekoniecznie w remontowym stylu, ma na to szansę.
Nie tylko hollywoodzkie gwiazdy chronią swoją prywatność i dbają o to, by ich domy stanowiły…
Filmy młodzieżowe to jeden z najtrudniejszych gatunków filmowych. Opowiadają o młodych ludziach, nastolatkach, ale tworzą…
Seriale o bogaczach i życiu w luksusie cieszą się dużą popularnością. Okazuje się, że miliony…
Pola lawendy w okresie kwitnienia tworzą piękne fioletowe krajobrazy. To dla nich tysiące ludzi co…
Lawendowe pola to jeden z symboli Prowansji - słynnego regionu na południu Francji. Tworzą one…
W trakcie wakacji, gdy jest upalnie, a promienie słoneczne wyraźnie rozgrzewają naszą skórę, łatwo jest…
View Comments
Przepiękne wnętrze! Przyznam, że wcześniej nie słyszałem o tym filmie, chyba czaj najwyższy nadrobić zaległości.